Tak naprawdę kilku podstawowych, choć bardzo złożonych. Warto wyjaśnić dziecku w zrozumiały sposób, co czuje, a także nauczyć, jak może zarządzać emocjami. Przyniesie to wiele korzyści. Między innymi zacznie sobie lepiej radzić w trudnych sytuacjach. Pomóż dziecku zrozumieć, co czuje, a także jak może sobie radzić z
Emocje i relacje – co nam pomoże, gdy uczymy dzieci, jak sobie z nimi radzić. Emocje i relacje – wzrastamy w nich od urodzenia, więc powinniśmy instynktownie świetnie sobie z nimi radzić. Powinny być jak chodzenie, oddychanie, albo chociaż jak jazda na rowerze. Tymczasem przysparzają wielu trudności zarówno dzieciom, jak i dorosłym.
Odejdź i bez słowa zostaw dziecko samo do momentu, aż się uspokoi. Czuwaj jednak, aby rozzłoszczony maluch nie zrobił sobie krzywdy. Jeśli dziecko uderzyło cię w miejscu publicznym, nigdy
Książkę Dziecięce sprawy, czyli jak sobie radzić na co można u nas kupić już za 17,99 zł. Zapewniamy też łatwość i przejrzystość w dokonywaniu zakupów. Wszystkie ceny produktów są wyraźnie wyświetlane na naszej stronie, a każdy produkt jest opisany w pełni i zawiera informacje na temat specyfikacji i cech produktu.
Czy wiemy, jak sobie z nimi radzić? Gwałtowne deszcze, ulewy, wichury grad i inne zjawiska atmosferyczne od kilku lat stają się letnią codziennością na naszym niebie. Z czego wynikają takie zmiany? Skąd biorą się tak silne opady i co możemy robić, by zapobiegać podtopieniom? – W przyrodzie występuje obieg wody.
Aby pomóc dziecku radzić sobie z kompleksami, ważne jest, aby rozmawiać z nim o jego uczuciach i pomóc mu zrozumieć, że te negatywne przekonania nie są prawdziwe. Pomocne może być także zachęcanie dziecka do dzielenia się swoimi myślami i uczuciami z kimś zaufanym, takim jak rodzic czy terapeuta. Ważne jest także, aby pomóc
Jak radzić sobie z problemami? Możliwe, że już od przyszłego roku konsumenci będą lepiej chronieni na rynku telekomunikacyjnym. Sejm zaczyna prace nad przygotowaną przez resort Cyfryzacji nowelizacją ustawy prawo telekomunikacyjne. Zapewnić ma ona lepszą ochronę konsumentów przed nieuczciwymi praktykami i nadużyciami na tym rynku
1WwI. Zobacz pełną wersję : trójka dzieci - jak sobie radzicie?? Właśnie okazało się ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu :o , że zostanę mamą po raz trzeci. Na razie jestem mocno przestraszona, i proszę o słowa pociechy ze strony mam, które wychowują trójeczkę. Chcę jeszcze dodać, że budowę domku zaczynamy wiosną i teraz to już na bank musimy się wyrobić w rok, bo w dotychczasowym mieszkaniu zrobi się ciut przyciasno. Trójka jest OK :) Jaką będziesz miała różnicę wieku? Pozdrowienia od mamy czwórki ;) Aha - u nas zadziałała "klątwa" nowy domek - nowy potomek" ;). Myślałam, że mamy ją z głowy po zakupie działki - wtedy zadziałała pierwszy raz ;), ale podczas budowy była bezlitosna. Także miejcie się na baczności 8) :lol: U nas też niestety zadziałała klątwa nowego domu i za 3 tygodnie będzie trzecie. Muszę powiedzieć że już teraz jestem mocno przerażona i nie wiem jak sobie poradzimy. U nas różnica dokładnie co 4 lata i już teraz sporo problemów z tym związanych. Przepraszam, że Cię nie pocieszyłam ale pod wpływem hormonów chyba sama potrzebuję pocieszenia (chodzę strasznie nerwowa-biedni domownicy). Ale będzie ok. Teraz faktycznie nie macie innego wyjścia jak się budować, trzymam kciuki :D Spokojnie, to się naprawdę daje ogarnąć. ja też byłam szczęśliwa inaczej na początku :roll: kachna2821-11-2007, 12:24A czy "klątwa nowego domku" dotyczy także pierwszego dziecka, czy tylko trzeciego? :D :wink: A czy "klątwa nowego domku" dotyczy także pierwszego dziecka, czy tylko trzeciego? :D :wink: dowolnego ;) A czy "klątwa nowego domku" dotyczy także pierwszego dziecka, czy tylko trzeciego? :D :wink: dowolnego ;) To super :lol: Moze nam sie drugie "przytrafi" :wink: Baba Budowniczy - dzięki za pocieszenie. Już powoli zaczynam się oswajać z myślą, że będzie trzeci maluch. U mnie różnica wieku między jedną a drugą córką to 2 lata i dwa miesiące. Między najstarszym a najmłodszym będzie 6 lat i 7 m-cy, a średniakiem i najmłodszym 4 lata i 5 m-cy. Mantra - trzymam kciuki za szczęśliwe rozwiązanie. Różnica wieku bardzo w porządku - starszaki są juz samodzielne w miarę :), a jednoczesnie maluszek nie będzie zupełnie z innej bajki, jak jest czasem przy wpadce z nastolatkami na pokładzie... Zobaczysz, jak teraz wydorośleją nagle... A Ty odmłodniejesz ;) - będziesz znowu młodziutką mamą ;) Baba Budowniczy - dzięki za słowa otuchy, ażem się uśmiechnęła po raz pierwszy od 24h. :D poziomka_a21-11-2007, 15:59Super , ciesze się z Wami dziewczyny . Moje marzenie to mieć też jeszcze jedno dziecko , może dlatego , że jestem jedynaczką , acha zaznaczam , że dwoje już mam - parka , chodź drugie dziecko też miało być dziewczynką , zapewniał mnie o tym ginekolog :D :D . Jestem na etapie wykończeń w domu i mamy zamiar położyć kostkę brukową i tu pan który ma nam to robić , sam powiedział , ze chodnik do domu powinnien byc szeroki , ja sama mężowi mówiłam , żeby powiedział tej frimie , że mam bez problemu przejechać wózkiem . :D :D :D . Tylko teraz trudno się zdecydować na trzecie , człowiek zrobił się wygodny . 19:52Ja mam obecnie dwójkę chłopców, ale budowa już może cos być.. :D :D :D Nas mama ma czwórkę dziewczyn, między mną a najmłodszą jest 11 lat różnicy...teraz ja mam swoje a one m i pomagają :D :D Z trójką dzieci jest super! Docenia się to przy czwartym... Wiem co mówię 8) Dzieciaczki masz już spore, nie będą konkurencją dla niemowlaka. Będzie dobrze :P matka dyrektorka22-11-2007, 08:54ja mam dwoje . różnica wieku 9 lat (taka tradycja rodzinna :lol:) a to trzecie które mi się po głowie plącze na razie, trochę mnie przeraża no ale na wiosnę przeprowadzka (nowy domek......)więc nie będę się bronić jakby co :lol: sebo887722-11-2007, 09:22Potwierdzam - klątwa nowego domu jest jak najbardizej prawdziwa - w lutym urodzi się nasz pierworodny :) Będzie lepiej niż Wam sie wydaje :) Pozdrawiam Sebo8877 Dominika! Tu kolejna mama czwórki :D Wrzuć na luz, dasz radę... U mnie nie wystąpił na szczęście syndrom nowego domu i mam nadzieję, że mirena mnie będzie strzegła :wink: bo już 4 dzieci to patologia w naszych czasach :P :lol: Zaszłam w trzecią ciążę, jak druga córka miała 14 miechów. Jak zrobiłam test i wyszły kreseczki - uhhh... lekki podłam - budowa w planach, projekt zakupiony... Ale po kilku dniach oswoiłam się z myślą - mamy wszystkie rzeczy po starszych - damy radę. Ale jak za kilka dni na ekranie zobaczyłam dwie sztuki to już mnie solidnie kopnęło. Układ mamy taki - najstarsza - 10 lat - 4klasa, potem średnia - 6lat - zerówka i bliźniaczki - 4 latka - 2 grupa przedszkola. Średnia miała 22 miesące jak bliźniaczki ujrzały światło dzienne. Lekko nie było, jeździłam z nimi na budowę - bo na cycu były, budowlańcy z podziwem patrzyli na moje wygibasy z maluchami. Dasz radę, napewno!!!! Nasze dzieci budowały razem z nami, mają zdjęcia przy murowaniu, najmłodszy spał słodko przy dźwiękach piły parkieciarzy mając miesiąc,gdy zaprowadzałam porządek na budowie ;), pani inwestor biegała z piłką do koszykówki pod sukienką po rusztowaniu :oops: , Fajne czasy byli ;) Baru - klątwa zaliczona (chyba ;)) - projekt już był... Baru - klątwa zaliczona (chyba ;)) - projekt już był... I tego będę się twardo trzymać :lol: :P PS. Na szczęście jak szukałam projektu zaparłam się, że musi mieć na górze 4 sypialnie i łazienkę. Udało mi się taki znaleźć, ale tony gazet przewaliłam. Na dodatek wjazd na działkę od południa!! Ehhh przeczucie jakieś czy cóś... :lol: Baru - klątwa zaliczona (chyba ;)) - projekt już był... I tego będę się twardo trzymać :lol: :P PS. Na szczęście jak szukałam projektu zaparłam się, że musi mieć na górze 4 sypialnie i łazienkę. Udało mi się taki znaleźć, ale tony gazet przewaliłam. Na dodatek wjazd na działkę od południa!! Ehhh przeczucie jakieś czy cóś... :lol: To dokładnie tak jak u nas :o :D Dziewczyny naprawdę wielkie dzięki za słowa otuchy - naprawdę pomaga. Mam nadzieję, że wkrótce zacznę się cieszyć, przecież jak dziecko przychodzi na świat to się nigdy nie żałuje. Tylko ten poród ehh i karmienie piersią, kurcze i pieluchy i kolki ( a może tym razem będzie lżej?) :-? Dziewczyny naprawdę wielkie dzięki za słowa otuchy - naprawdę pomaga. Mam nadzieję, że wkrótce zacznę się cieszyć, przecież jak dziecko przychodzi na świat to się nigdy nie żałuje. Tylko ten poród ehh i karmienie piersią, kurcze i pieluchy i kolki ( a może tym razem będzie lżej?) :-? Będzie jak poprzednio, ale doświadczenie naprawdę robi swoje. Co kiedyś było problemem, teraz będzie pryszczem ;) Oczywiście, żeby nie było tak do końca nudno inne rzeczy będą bardziej skomplikowane - transport, opieka zewnętrzna, ale to naprawdę się daje ogarnąć :) i można funkcjonować zupełnie fajnie i normalnie. agnieszkakusi23-11-2007, 08:43Wiesz co Babo? Fajna z Ciebie Babka. Każdego potrafisz podnieść na duchu, a jak trzeba to ustawić do pionu. :D kachna2823-11-2007, 09:32Kurczę -a ja na górze zaplanowałam 3 pokoje -chociaż myślę o jednym dzieciaczku. Myślicie, ze jest ryzyko że się wszystkie zapełnią? :o agnieszkakusi23-11-2007, 09:39no przynajmniej dwa, a trzeci jako gościnny :wink: kachna2823-11-2007, 09:46No mój mąż mi "grozi" że się "wstrzeli" :oops: w bliźniaki -ale chyba nie ma na to metody -na szczęście :wink: Odpowiedź dla Kachny 28. My mamy dom parterowy i z założenia najpierw mieliśmy wykończyć parter a potem "w razie potrzeby" poddasze. I tak wszyscy się dziwili po co nam taki duży dom. Wykończyliśmy parter, zmieniliśmy samochód na większy, znalazła się gotówka więc wykończyliśmy poddasze. No i się okazało że będzie trzecie dziecko. Gdybyśmy mieli mniejszy dom po prostu byśmy sie nie zmieścili. Jak tu nie wierzyć w klątwy? :o Mało tego, jak sie przeprowadzaliśmy, sąsiad się z nas śmiał czy nie boimy się "klątwy osiedla". Na początku nie zrozumieliśmy o co chodzi, więc nam wytłumaczył: że wszystkie rodziny mieszkające na naszym osiedlu są 2+3. Śmialiśmy się z tego do czasu odczytania trzeciego testu ciążowego :wink: Teraz tłumaczymy sobie że trzeba było dopasować sie do standardów lokalnych, przecież z sąsiadami trzeba dobrze żyć :D My sobie zostawiamy margines błędu na ew. trzecie. Jak się zdarzy, to będzie, ale w planach nie jest. Ale najtrudniej chyba przy pierwszym, potem to już rutyna ;-) kachna2823-11-2007, 10:45Odpowiedź dla Kachny 28. My mamy dom parterowy i z założenia najpierw mieliśmy wykończyć parter a potem "w razie potrzeby" poddasze. I tak wszyscy się dziwili po co nam taki duży dom. Wykończyliśmy parter, zmieniliśmy samochód na większy, znalazła się gotówka więc wykończyliśmy poddasze. No i się okazało że będzie trzecie dziecko. Gdybyśmy mieli mniejszy dom po prostu byśmy sie nie zmieścili. Jak tu nie wierzyć w klątwy? :o Mało tego, jak sie przeprowadzaliśmy, sąsiad się z nas śmiał czy nie boimy się "klątwy osiedla". Na początku nie zrozumieliśmy o co chodzi, więc nam wytłumaczył: że wszystkie rodziny mieszkające na naszym osiedlu są 2+3. Śmialiśmy się z tego do czasu odczytania trzeciego testu ciążowego :wink: Teraz tłumaczymy sobie że trzeba było dopasować sie do standardów lokalnych, przecież z sąsiadami trzeba dobrze żyć :D Na szczęście u nas nie ma szansy na "klątwę osiedla" -sami emeryci albo starokawalerstwo i staropanieństwo :) poziomka_a23-11-2007, 16:09Nowy = Nowe się z tym zgadzam ... Spodobała mi się ta myśl - idę "pogadać" z mężem :D Mniej słów, więcej czynów :oops: Wiedziałam,że taka będzie rada. Mój instynkty samozachowawczy mówi to samo, ale jak widac nadal tu siedzę i klikam... Właśnie okazało się ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu :o , że zostanę mamą po raz trzeci. Ja mocno zaskoczony nie byłem... choć się tego nie spodziewałem 8) :lol: - w końcu dzieci bocian nie nosi... Na razie jestem mocno przestraszona, i proszę o słowa pociechy ze strony mam, które wychowują trójeczkę. Ja też byłem przestraszony, bo jak to będzie, znowu te noce, znowu wszystko od nowa, ale teraz czekam... bo to już za chwilę. Powiem więcej - troszkę się cieszę - dzieciaki dają mocno w kość, ale też i potrafią się odwdzięczyć - wystarczy jeden uśmiech, jedno przytulenie i koszmarny dzień zamienia się w conajmniej znośny. Teraz najważniejsze to dobrze je wychować - nawet nie wykształcić, bo jak czasy pokazują dobry fach nie zawsze idzie w parze z wykształceniem alademickim, a od tego pierwszego zależy wiecej - może się to zmieni, a może nie... Pozdrawiam poziomka_a24-11-2007, 11:43Rafałek po raz który będziesz tatą ? Myśle że po raz trzeci :D :D :D . . Rafałek po raz który będziesz tatą ? Myśle że po raz trzeci :D :D :D . . fajny "dzidziuś" :lol: :lol: :lol: biedny tatuś :( :wink: Kiedy byłam pierwszy raz w ciąży, przed pierwszym USG miałam nadzieję, że to będą bliźniaki. No bo "za jednym zamachem" plan prokreacyjny wypełnię. Kiedy byłam drugi raz w ciąży, miałam nadzieję, że będą bliźniaki, bo jakoś zaczęło mi się plątać po głowie, że trójka to fajny pomysł, ale na trzecią ciążę się nie zdecyduję. Napawałam się każdą chwilą, każdym kopnięciem malucha, potem każdym karmieniem... I już wiedziałam, że chyba będzie trzecie. Kiedy byłam trzeci raz w ciąży (ku dezaprobacie matki mojej rodzonej), marzyłam, że... to będą bliźniaki. Bo przecież liczne rodzeństwo to świetna sprawa! Kiedy parę miesięcy temu uroiło mi się, że mogę być w ciąży... wpadłam w panikę. Ale, gdybym była 10 lat młodsza, to... kto wie? No, jeszcze jakaś szóstka w totka by się przydała, żebyśmy mogli taką decyzję podjąć bez żadnych wątpliwości. Mamy trzy córki: 10, 6, 3 lata i jest świetnie! Moja najstarsza miała 7 lat, kiedy urodziła się najmłodsza. Byłam wtedy chwilowo sama z nimi (przez dwa miesiące). Ja wieczorem karmiłam małą usiłując ją uśpić (usypianie przy cycu to było coś, czego żadna córka nie odpuszczała, w sumie karmiłam ponad 5 lat), żeby zdążyć umyć średnią i poczytać jej na dobranoc. Jazda bez trzymanki! Tymczasem najstarsze dziecię brało trzyletnią siostrzyczkę, kąpało ją pod prysznicem, przebierało w piżamkę i czytało jej bajeczkę na dobranoc! A teraz, kiedy patrzę, jak one się kochają, jak się razem bawią, kłócą, uczą nawzajem - no sama radość!!! I mogę sobie pogadać z "dorosłą" dziesięciolatką, pobawić się z dziecinną jeszcze sześciolatką i potulić całuśną trzylatkę. Co ja zrobię, kiedy one dorosną? A dziewczynki już zapowiadają, że będą miały dużo dzieci! Chyba podoba im się posiadanie rodzeństwa. Rafałek po raz który będziesz tatą ? Myśle że po raz trzeci :D :D :D . . Dobrze myslisz... :D A teraz, kiedy patrzę, jak one się kochają, jak się razem bawią, kłócą, uczą nawzajem - no sama radość!!! I mogę sobie pogadać z "dorosłą" dziesięciolatką, pobawić się z dziecinną jeszcze sześciolatką i potulić całuśną trzylatkę. Co ja zrobię, kiedy one dorosną? Co zrobisz kiedy dorosną... są dwie mozliwości: 1. Staraj się o 4,5,6... odwleczesz tą chwilę 2. Będziesz już babcią wiec córki zapewnią Ci zajęcię... 8) Pozdrawiam serdecznie waldibmw24-11-2007, 17:07Czym kobiety sie chwalicie?? Czy ktoras ma 5?? Bo ja mam :D waldibmw24-11-2007, 17:10idac od dolu chlopiec 4 chlopiec 13 dziewczynka 16 chlopiec19 dziewczynka 22 Niech ktos mnie przebije :D :roll: :roll: Czym kobiety sie chwalicie?? Czy ktoras ma 5?? Bo ja mam :D Toz to prawdziwa rodzina patologiczna... :wink: A tak na powaznie pocieszające jest to, że model 2+1 nie jest aż tak popularny. Pozdrawiam bardzo serdecznie. waldibmw24-11-2007, 19:49Czym kobiety sie chwalicie?? Czy ktoras ma 5?? Bo ja mam :D Toz to prawdziwa rodzina patologiczna... :wink: A tak na powaznie pocieszające jest to, że model 2+1 nie jest aż tak popularny. Pozdrawiam bardzo 2+1 wywodzi sie z biedy albo lenistwa!!! pozatym nieublizaj mi ,bo ci zrobie kuku! Czym kobiety sie chwalicie?? Czy ktoras ma 5?? Bo ja mam :D Toz to prawdziwa rodzina patologiczna... :wink: A tak na powaznie pocieszające jest to, że model 2+1 nie jest aż tak popularny. Pozdrawiam bardzo 2+1 wywodzi sie z biedy albo lenistwa!!! pozatym nieublizaj mi ,bo ci zrobie kuku! Nie widzisz, że sprawę traktuję z uśmiechem... jeśli nie i uraziłem Ciebie to przepraszam. Jednak w naszym społeczeństwie często się słyszy, że rodziny wielodzietne to... A tak jeszcze w sprawie ilości - zauważcie jedną sprawę - najczęstszym argumentem, przeciw 2-giemu dziecku są kwestie ekonomiczne, przy 3-cim i więcej to już tak często się nie pojawia - czy to nie dziwne? Pozdrawiam waldibmw24-11-2007, 19:59Jezeli ktos mieszka w kawalerce i zarabia 1500pln na miesiac to faktycznie o 5 niemaco potrafie mojej 5 zapewnic wszystko ,wiec niewidze problemu :lol: krzycha16a08-12-2007, 11:49Właśnie okazało się ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu :o , że zostanę mamą po raz trzeci. Na razie jestem mocno przestraszona, i proszę o słowa pociechy ze strony mam, które wychowują trójeczkę. Chcę jeszcze dodać, że budowę domku zaczynamy wiosną i teraz to już na bank musimy się wyrobić w rok, bo w dotychczasowym mieszkaniu zrobi się ciut przyciasno. Też jestem mamą trójeczki (7,5 lat + 5-cio letnie bliźniaki). Ja dałam/daję radę ...to dlaczego Ty miałabyś nie dać! :D :wink: Może dodam.... też się budujemy, też w naszym obecnym mieszkaniu jest przyciasno, też pracujemy... i jeszcze wiele, wiele innych "też" Trzymaj się cieplutko i myśl pozytywnie!!! :D Pozdrawiam żona Krzycha 20:48Moja koleżanka ma osmioro dzieci. Dwa razy bliźniaki sie trafiły..Niestety mąż ją zostawił. :-? Obecnie ma 30 lat. I wbrew wszystkiemu i wszystkim doskonale daje sobie radę :) krzycha16a10-12-2007, 07:35Moja koleżanka ma osmioro dzieci. Dwa razy bliźniaki sie trafiły..Niestety mąż ją zostawił. :-? Obecnie ma 30 lat. I wbrew wszystkiemu i wszystkim doskonale daje sobie radę :) :o :o "fajne" pocieszenie dla Dominki :wink: Dominka...zaglądasz tu jeszcze? Jak Twoje samopoczucie? aniazbyszek11-12-2007, 10:36"Klątwa nowego domu " - :lol: - przeprowadzka pod koniec wakacji - zobaczymy co z tą klątwą ....... grzesiek_LA11-12-2007, 23:44proponuję nie nazywać tego "klątwą" a "błogosławieństwem" :) Sporo ludzi bardzo chce mieć dzieci i nie może... dzieci to na pewno trud ale chyba nie jakaś kara... ...takie nocne filozofowanie mi się przytrafiło - dzieci śpią więc można filozofować :) Jesteśmy przed budową. Prawdę mówiąc trochę się boimy jak damy sobie radę z budowaniem systemem gospodarczym i dwójką dzieci (2 i 0,5). Dlatego z wielkim zaciekawieniem przeczytałem wątek. I jak widać jakoś można... Żona krzycha, zaglądam ale jakoś rzadziej. Dzięki - samopoczucie określiłabym "w normie". W każdym razie już nie ryczę. Ale chciałabym się cieszyć tak jak przy pierwszej i drugiej ciąży - na razie jakoś nie mogę. W każdym razie jestem przekonana, że jak zobaczę maluszka na usg to już wszystko będzi oki. Pozdrawiam bardzo 2+1 wywodzi sie z biedy albo lenistwa!!! pozatym nieublizaj mi ,bo ci zrobie kuku![/quote] Bardzo upraszczasz, tak jak nie zawsze rodzina z wieloma dziećmi jest patologiczna, tak nie zawsze ludzie z jednym dzieckiem są leniwi :o lub biedni, znam wielu ludzi z jednym dzieckiem, którzy nie są leniwi, ani biedni, a mają jedno dziecko i wierz mi powody są różne, ja dla przykładu nie moge zajść w ciąże i dziwi mnie, że ktoś przez to uważa mnie za leniwą :-? tomek195012-12-2007, 17:03Ale fajny wątek. Dziewczyny jesteście super. :D Czy ktoś wie, jak czuje się Dominika? Jestem ojcem 3 dzieci (już dorosłych) i dziadkiem 4 fajnych chłopaków. Mam nadzieję, że syn coś dorzuci by nazwisko nie zginęło. :wink: :D urodziło nam się trzecie dziecko- córka Maja. Jak pisałam powyżej miałam mnóstwo wątpliwości i zero instynktu macierzyńskiego. Do czasu kiedy jej nie zobaczyłam i nie przytuliłam. Kiedy pierwszy raz złapała mnie za rękę i przytuliła się, wszystkie moje wątpliwości się rozwiały i ustąpiły miejsca wielkiej matczynej miłości. Natura wie co robi, tak że Dominiko nie martw się, wszystko ułoży się samo jak już maleństwo przyjdzie na świat. Życie w rodzinie 2+3 też da się efektywnie zorganizować. Ja dopiero kiedy pojawiła sie Maja mam bardzo silne doznanie że wreszcie wszystkich mam w domu. Starsze dzieci też nie wyobrażają sobie domu bez małej i nie przejawiają żadnych oznak zazdrości, wręcz odwrotnie bardzo pomagają. Olasa - jest wiele rodzin których dotyka nieszczęście i nie mają nawet jednego dziecka więc Ty powinnaś patrzeć na to jako na szczęście, że masz choć jedno. Tu chodziło przecież o tych którzy mogą ale każdy powód jest dobry by na jednym poprzestać. [b]mantra[b] - kochanie - jak to ładnie napisałać urodziło nam się... Powiem Ci tu publicznie, że trzecie dziecko Ci służy - momo nocnych wart jakie pełnisz wyglądasz kwitnąco i jestem dumny, że możemy być rodziną. Ja jeszcze dodam, że trzecie dziecko to nowe przeżycia i wrażenia. Panowie - może nawet nie wiecie jak można błysnąć w sklepie udowadniając młodym panienką, że to Wy wiecie więcej o tym co trzeba kupić czy jak rozłożyć i złożyć nowy wózek... a już załatwianie spraw w urzędach - to dopiero frajda choć po dzisiejszym dniu przyznam że wyzwanie też wielkie... idac od dolu chlopiec 4 chlopiec 13 dziewczynka 16 chlopiec19 dziewczynka 22 Niech ktos mnie przebije :D :roll: :roll: Waldi! pozwól, że zapytam - o ile nie chcesz - nie odpowiadaj... czy wszystkie te dzieciaki urodziła Ci jedna żona?? Bo rozstrzał wiekowy dzieciaków jest niezły... Noo, chyba, że wcześnie zaczęliście :lol: :wink: waldibmw14-12-2007, 18:53Pozdrawiam bardzo 2+1 wywodzi sie z biedy albo lenistwa!!! pozatym nieublizaj mi ,bo ci zrobie kuku! Bardzo upraszczasz, tak jak nie zawsze rodzina z wieloma dziećmi jest patologiczna, tak nie zawsze ludzie z jednym dzieckiem są leniwi :o lub biedni, znam wielu ludzi z jednym dzieckiem, którzy nie są leniwi, ani biedni, a mają jedno dziecko i wierz mi powody są różne, ja dla przykładu nie moge zajść w ciąże i dziwi mnie, że ktoś przez to uważa mnie za leniwą :-?[/quote] SORRY!! Masz racje :oops: waldibmw14-12-2007, 18:57idac od dolu chlopiec 4 chlopiec 13 dziewczynka 16 chlopiec19 dziewczynka 22 Niech ktos mnie przebije :D :roll: :roll: Waldi! pozwól, że zapytam - o ile nie chcesz - nie odpowiadaj... czy wszystkie te dzieciaki urodziła Ci jedna żona?? Bo rozstrzał wiekowy dzieciaków jest niezły... Noo, chyba, że wcześnie zaczęliście :lol: :wink:2z posiadanych 4 :wink: Jak moi synowie zaczęli podrastać zaczęłam bardzo tęsknić za maluszkiem. Nie wyobrażałam sobie że juz nigdy nie będę miała dzidziusia. Męczyło mnie to kilka lat. Dobre zabezpieczenie nie zawiodło, wpadki nie było. Dzisiaj się cieszę że poprzestałam na dwójce. Synowie studiują, dorabiają sobie ale i tak wciąż się o nich martwię. Dużo radości ale strach, obawy bez przerwy. Na moje możliwości starczy. Finansowe też. A tak w ogóle kochane dziewczyny jak wyrobicie plan prokreacyjny to zabezpieczcie się. Ja po drugim dziecku / różnica wieku2,5 roku/ szybko to zrobiłam. Super komfort psychiczny. Powered by vBulletin™ Version Copyright © 2022 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved. Spolszczenie: - Polski support vBulletin
Kilka prawd o posiadaniu trójki dzieci (z przymróżeniem oka). 1. Masz więcej dzieci niż rąk! Co bywa szczególnie problematyczne, gdy dzieci są w podobnym wieku. Każde z nich w tym samym momencie chce jeść, pić albo siusiu… 2. Najstarsze dziecko ma… najgorzej? Kiedy twoje najstarsze dziecko miało trzy lata, wydawało ci się, że jest naprawdę duże! Teraz najmłodszy maluch kończy trzy lata i w porównaniu z rodzeństwem wciąż jest malutki. Prawda jest taka, że od samego początku od starszego dziecka wymagasz przez to więcej, a najmłodsze rozpieszczasz… 3. Środkowe dziecko ma szanse zostać geniuszem! Pierwsze dziecko zawsze będzie najstarsze i najbardziej odpowiedzialne. Ostatnie dziecko, w twoich oczach wciąż jest małe, więc wymaga opieki. A środkowe? Jemu potrzeba odrobiny sprytu i kreatywności, by zdobyć uwagę dorosłych i wywalczyć sobie “pozycję” w rodzinie. To przekłada się na sukcesy w późniejszym życiu zawodowym. 4. Jesteście w mniejszości Jakby nie patrzeć w waszej rodzinie jest mniej dorosłych niż dzieci. Chyba, że jesteście w poligamicznym związku? 5. Przy trzecim dziecku życie jest potrójnie stresujące Trójka dzieci to zbyt wiele, by udało ci się zawsze działać wedle wcześniej ustalonego planu i ze wszystkim dawać radę. Nie jest to jednak na tyle dużo, by pozwolić wydarzeniom biec własnym torem. I choć czasem wydaje ci się, że rzeczywistość cię przerasta, wszystko ostatecznie jakoś się udaje. Lepiej lub gorzej… 6. Wszystko pomnóż razy 3! Rozwożenie do szkoły, przedszkoli, żłobka i na zajęcia dodatkowe. A także hałas, który robią dzieciaki… Szansa, że się wyśpisz też maleje trzykrotnie: najpierw dzieci jedzą w nocy, potem mają złe sny, a na koniec poważne rozterki nastolatków…. Przynajmniej jedno z trójki pewnie z jakiegoś powodu choć raz w nocy się obudzi. I tak co noc! 7. Wreszcie możesz kupić naprawdę duży samochód Trójka dzieci to powód, dla którego partnerka na pewno zgodzi się na zakup twojego wymarzonego SUVa. Odpowiednia ilość miejsca na kanapie z tyłu samochodu powinna być wystarczającym uzasadnieniem. 8. Gdzie się podziały moje pieniądze? Przy pierwszym dziecku założenie lokaty, by zbierać na start pierworodnego w dorosłość jest czymś naturalnym. Przy drugim dziecku jesteście już trochę mniej rozrzutni. Przy trójce rachunek w sklepie spożywczym zdaje się nie mieć końca, a zajęcia pozalekcyjne dobijają domowy budżet. Tylko czekać na sezon grypowy, gdy cała trójka będzie potrzebować lekarstw. Albo na trzy wizyty u ortodonty… A co z wakacjami? 9. Widzieliście pokój hotelowy dla 5 osób? Nawet jeśli zapłacisz za trzy dostawki i tak będzie ciasno… Nie mówiąc już o tym, ile to będzie kosztować. Na szczęście nie będziesz tego przeżywać tak bardzo, jak dopłaty za gigantyczny nadbagaż i opłaty za trzy bilety lotnicze. Na tym jednak chwilowo możesz oszczędzić. Miejmy nadzieję, że już niedługo, bo chyba wszyscy chętnie teraz byśmy przepłacili za odrobinę wakacji. 10. Jak znaleźć złoty środek? Problem pojawia się też przy wyborze programu w telewizji: najmłodsze chce Baby TV, starsze My Little Pony, a najstarsze Plotkarę. O tym, że wy chcieliście obejrzeć film naprawdę nie warto wspominać. Podobnie wspólne granie w planszówki czy na konsoli (dwa pady!) to czysta utopia… 11. Nieparzysta liczba to jednak problem Zawsze któreś dziecko będzie się czuło opuszczone: chociażby dlatego, że nie ma się do kogo przytulić. Rada? Może czas pomyśleć o czwartym? Wtedy nawet środkowe nie będzie samotne! Jest jeszcze jedna opcja: wysłać najstarsze dzieci na piżama party! Po kilku godzinach zaczniesz się zastanawiać, dlaczego kiedykolwiek myśleliście, że posiadanie dwójki dzieci jest trudne…
Witam, gdy miałam 6 lat moja Mama zachorowała na raka. Medycyna była wtedy jeszcze trochę inna, więc pamiętam poparzenia Mamy po radioterapii itp. Rok później zmarła. Mój Tata nie potrafił sobie poradzić z opieką nad trójka dzieci, więc trafiliśmy pod opiekę Dziadków. Z jednej strony zawdzięczamy Im dom, a z drugiej nie wspominam tego zbyt dobrze. Dziadkowie zapewnili nam typowe stare wychowanie, musztrę wojskową. Całe życie zmagałam się z poczuciem straty, byłam w stanie zrobić dla ludzi wszystko byleby tylko mnie nie opuścili. Oczywiście ludzie to wykorzystywali. No i kiedy poznałam mojego obecnego męża i wszystko zaczęło się układać moja Babcia zachorowała na nowotwór. Dziadek choruje na Alzheimera i nie mógł opiekować się Babcią, więc robiłam to ja. Przez pół roku opiekowałam obojgiem, a potem przez dwa lata tylko Dziadkiem. To był koszmar. Babcia była dla mnie okropna, zawsze mówiła, że szkoda, że yo Ona jest chora, a nie ja. A Dziadek w zależności od dnia bywam albo całkowicie bezwolny albo agresywny. Babcia zmarła dwa lata temu. A Dziadek obecnie przebywa w Domu Seniora. Nie byłam w stanie dłużej się Nim opiekować. Teraz moje poczucie nieszczescia i tatlnego bezsensu życia jest jeszcze większe. Cały mój dzień wygląda normalnie, jestem zdrowa, mam dobrą pracę, dobrego męża, ale mam tak ogromne poczucie rozpaczy, że nie potrafię się niczym cieszyć, wszystko wydaje mi się bez wartości. Czy to kiedyś minie? Dziękuję za cierpliwość, to trochę długa historia. KOBIETA, 29 LAT ponad rok temu Grzyby halucynogenne - możliwe skutki spożycia Szanowna Pani, zalecana jest dla Pani psychoterapia jako forma pomocy i leczenia, na przeszłość nie mamy wpływu, życie Pani nie rozpieszczało, w tych trudnych sytuacjach poradziła Pani sobie najlepiej, jak Pani umiała. Dobrze byłoby zauważyć w tym wszystkim siebie, poświęcić sobie czas, skupić uwagę i docenić to, co jest "tu i teraz"; zdrowie, dobry mąż, praca. Ze specjalistą łatwiej będzie zrozumieć swoje emocje, przeżyć rozpacz, ponieważ nie miała Pani przestrzeni na przeżycie żałoby po stracie najbliżej osoby, zrozumieć sens życia, przewartościować swoje życie i docenić to, co jest, docenić siebie i cieszyć się tym. Z wyrazami szacunku, Bożena Waluś 0 Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych znajdziesz do nich odnośniki: Jak radzić sobie z utratą bliskiej osoby? – odpowiada Mgr Bohdan Bielski Jak pozbyć się takiego poczucia winy? – odpowiada Mgr Łucja Fitchman Jak porazić sobie po śmierci męża? – odpowiada Mgr Bożena Waluś Jak radzić sobie ze śmiercią bliskiej osoby? – odpowiada Mgr Bożena Waluś Jak podnieść poczucie wartości u mężczyzny? – odpowiada Mgr Arleta Balcerek Skąd to dobijające poczucie winy? – odpowiada Paulina Witek Jak mam sobie radzić po rozstaniu? – odpowiada Joanna Moczulska-Rogowska Jak radzić sobie z poczuciem niższości w dorosłości? – odpowiada Mgr Bożena Waluś Nie radzę sobie z rozstaniem – odpowiada Mgr Katarzyna Kapral Dziedziczenie chorób nowotworowych – odpowiada Dr n. med. Michał Kąkol artykuły
To sztampowe pytanie, które jest do mnie kierowane. Pojawia się non stop, odkąd zaczęłam pisać tego bloga (a wtedy byłam jeszcze w ciąży). “jak sobie dajesz radę?”, “że też masz czas na coś innego niż przewijanie”. Okazuje się, że mam! Z drugiej strony, mam w swoim rodzinnym mieście trzy znajome które mają trójkę dzieci – łomatkobosko! Ja nie wierzyłam, że można żyć z trójką małych dzieci i nie zwariować! Widziałam dwa wyjścia “z sytuacji”: albo człowiek sam zaczyna mentalnie przypominać takiego małego dziada, albo z pełną swobodą angażuje w wychowanie “kogo tylko się da”, począwszy od dziadków, kończąc na listonoszu. Jak jest naprawdę? Szczerze mówiąc jest lepiej niż mogłoby się wydawać! Mało tego! Matka trójki dzieci, ma o wiele łatwiej niż ta która ma tylko jedno potomstwo. Dlaczego? Już tłumaczę. 1. DOM. A raczej syf w tym domu. I nie mam na myśli Pań, w których domach jest tak czysto, że na podłodze spokojnie można podawać ciasto (bez talerzy!), a one i tak na wejściu mówią “oj, przepraszam za bałagan”. Mówię o real life! O brudnych talerzach, dywanie i tonie zabawek na nim. Wchodząc do domu (niespodziewanie) w którym jest pełno dzieci, co by się nie działo widzi się PORZĄDEK. poważnie! no bo skoro podłoga się nie lepi, jest na czym usiąść, a kuchnia jeszcze stoi to znaczy, że jest ok! 🙂 2. WSPÓŁCZUCIE. Non stop słyszę “musi być ci ciężko”, “jesteś pewnie bardzo zmęczona”, “busy mum” (słyszę to minimum dwa razy dziennie od mijających mnie ludzi 🙂 ), “jesteś szczęśliwa z trójką dzieci?”. I daję sobie ręce ciachać, że słyszą to wszystkie mamy, które mają więcej niż dwójkę dzieci. (mam na to dowody! z pielęgniarkami w szpitalu o tym rozmawiałam! ). Wiecie jakie to miłe? takie społeczne współczucie 😀 Ludzie naprawdę myślą, że ja nie mam czasu wypić szklanki wody, a jak już się ubiorę (i pomaluję!) to znaczy, że jestem mega zajebista! 3. FIGURA. to jest najlepsze!!!! “Po trójce dzieci? Tak wyglądasz?” Wszyscy ludzie (nawet ja!) mają gdzieś głęboko zakorzenioną wizję matki która jest gruba, brzydka, a sex istnieje tylko w książkach o Greju. Bzdura totalna! Śmiem wręcz twierdzić, że ja po trójce dzieci lubię siebie bardziej, niż kiedy miałam dzieci w ilości 0. Pewnie, że cycki już nie te same, i brzuch też jakoś dziwnie zaprzyjaźnił się z grawitacją. SO what? Stworzyłam (dokładnie tak! wręcz WYPRODUKOWAŁAM) trójkę dzieci! Jestem AWESOME! Tyle w temacie! 4. Niedawno Marysia Górecka mi to uświadomiła: na matkę z trójką dzieci zawsze patrzy się przychylniej. Tak jest! U lekarza, w urzędzie, w sklepie. No wszędzie! (patrz pkt 2). No bo bidna taka… 5. ORGANIZACJA I UMIEJĘTNOŚCI. Nie mam wyjścia. Muszę być jak Robocop i Spiderman w jednej osobie. Wiem dokładnie ile czasu co zajmuje, jak naprawić każdą rzecz w domu, co zrobić kiedy dziecko ma kaszel, stan podgorączkowy, jakie bajki są na topie, co się dzieje dzisiaj w szkole, jak wywabić plamy, jak pogodzić rodzeństwo. Wiem WSZYSTKO! (chociaż pewnie tak mi się tylko wydaje, nie mniej jednak takie myślenie jest bardzo pomocne w radzeniu sobie z codziennością). 6. ZERO RAD. Nie lubię kiedy ktoś mi coś radzi bez pytania. Tym bardziej kiedy są to osoby z mniejszą wiedzą lub doświadczeniem (jak teksty bezdzietnych o dzieciach). Mi nikt już nie radzi. W niczym. Nie mają śmiałości. Mi? Kobiecie która urodziła tyle dzieci? Nie ma szans 🙂 Co się dzieje kiedy ja sama o taką radę proszę? (a zwłaszcza w kwestii wychowania?) Ludzie robią wszystko by mi pomóc! To jest mega!!! 7. MIŁOŚĆ. Muszę o tym napisać 🙂 Po prostu muszę! Co jest najwspanialszą rzeczą w byciu mamą? No te rączki cudne na Twojej szyi, i te paluszki na buzi, i te całuski w szyjkę 🙂 To teraz pomnóż to sobie (w moim przypadku) razy trzy! Opłaca się na maxa!!!! 😀 You may also like
Wpis powstał przy współpracy z marką Pampers Gdy myślicie o ekstremalnych wyczynach z dzieckiem u boku to co wam przychodzi na myśl? Wyjazd z maluchem do egzotycznych krajów? Wyprawa na Giewont z niemowlakiem w nosidle i nogami w klapkach? Bo przyznam, że takie były moje pierwsze skojarzenia kiedy marka Pampers, dzięki której od lat czytacie artykuły na blogu, a moje dzieci mają suche pieluszki 😉 podrzuciła mi pomysł napisania o ekstremalnych wyzwaniach mojego rodzicielstwa. Pomyślałam sobie wtedy, że bez kitu takie rzeczy to do jakiś blogerów podróżniczych albo pokazujących swój super, wspaniały styl życia, a nie do mnie zwyczajnej kobiety ze zwyczajnymi dziećmi i kompletnie nieekscytującym trybem życia. A potem stwierdziłam, że odkąd Pierworodna poszła do szkoły to w sumie każdego wieczora mam wrażenie, że oto właśnie przeżyłam dzień ekstremalny i że część z was prosiła mnie o napisanie jak się żyje z trójką dzieci. No to czytajcie. – dzwoni budzik. Właściwie nie wiemy czemu dzwoni, bo dzwoni głównie sobie a muzom. My i tak już jesteśmy obudzeni, bo starszaki to ranne ptaszki. Zwykle o już są na nogach i zaśmiewają się do łez ze swoich opowieści. O ile oczywiście akurat się nie kłócą, bo kłócenie się o oddychanie tym samym powietrzem i w ogóle „ej, a ona/on mi” nigdy nie wychodzą z mody. To taka mała czarna wśród rodzeństwa – zresztą nie od parady nawet w badaniach zaobserwowana średnia ilość konfliktów na godzinę między rodzeństwem robi wrażenie. Szczęśliwie są już tak duzi, że już nie musimy wstawać razem z nimi, więc nawet jak tam coś się chichrają za ścianą my możemy jeszcze się polenić do tej 6, kiedy to wstać trzeba i gadania nie ma. Wirgiliusz idzie ogarniać się do pracy, a ja wyruszam poszukać siebie, a potem zrobić śniadanie. Wiking jeszcze śpi. To nasze pierwsze dziecko śpioch, który nawet jak się obudzi to nie zrywa się od razu na równe nogi, tylko woli poleżeć i się polenić. To jest niesamowite, bo po dwójce skrajnie różnych dzieci byłam pewna, że mnie już nic nie zaskoczy w rodzicielstwie, a tu proszę jak zwykle okazało się, że o dzieciach nie wiem niczego. – słyszę z góry „mamooooo Wiking się obudził” i myślę sobie akurat SIĘ obudził, wy go obudziliście swoimi rechotem! Idę więc do niego żeby mógł się jeszcze potulić i wyleżeć, ale jednocześnie namawiam na wstanie, bo jak nie to znowu będziemy robić wszystko w biegu. Po 10 minutach młody człowiek łaskawie zgadza się na odkopanie z ciepłej kołderki i udanie się „na dół” celem „mniam”. Ale najpierw trzeba go przewinąć. Na szczęście mogę to zrobić dopiero jak panicz się obudzi – bez rozbudzania go w środku nocy, bo dzięki warstwie chłonnych mikroperełek Pampers niezawodnie wytrzymuje calutkie noce, a nowa odsłona Pampers Active Baby ma także dwa razy mocniejszą osłonkę wokół nogawek dla lepszej ochrony przed przeciekaniem co jest ważne szczególnie u dzieci, które w nocy się dużo wiercą. Czytaj Wikinga. – cała banda zbiera się na śniadanie i jak zawsze przypomina mi się ten mem z bardzo starszą panią, z bardzo rozanieloną miną i podpisem „ja w wieku 98 lat gdy przypominam sobie ten jeden dzień kiedy wszystkie moje dzieci były zadowolone z tego co im dałam do jedzenia”. Cóż u mnie ten dzień się jeszcze nie zdarzył. Bo ten kocha owsiankę, ten omlet, a ta uznaje tylko kanapki. Ja lubię herbatę – bez herbaty nie ma śniadania, to co będzie do jedzenia to sprawa absolutnie drugorzędna. – zaczynamy czuć presję czasu. Połowa dzieci jeszcze przeżuwa, wszystkie są nadal w piżamach, a za 30 minut wszyscy powinni być gotowi do wyjścia. Dlatego jak co rano robimy w tym momencie jedyną racjonalną rzecz, czyli PANIKUJEMY. Starsze dzieci biegną się ogarniać, ja lecę robić drugie śniadanie dla uczennicy i prowiant dla Wikinga. Wiking przy okazji trzyma mnie za nogę i ciągnie tam gdzie akurat nie mogę iść. – „mamooooooooooooo” – rozlega się na pół dzielnicy – „gdzie jest teczka z robotyki?!”. „Nie wiem” – odpowiadam najuprzejmiej jak potrafię i kontynuuję robienie drugiego śniadania, a także zażartą walkę z Wikingiem o prawa własności do mojej nogi. Walkę toczę też z pokusą wejścia w tryb #KlasycznaMatka, czyli powiedzeniem czegoś w stylu „a nie mówiłam, że trzeba sobie przygotować wszystko wieczorem?”. – słyszę tupanie na schodach i po chwili do kuchni wpada jedna z moich latorośli, nadal w piżamie, nadal kompletnie niegotowa do wyjścia gdziekolwiek – „nie uwierzysz gdzie była” – krzyczy dziecina cała radosna i pełna niedowierzania. No gdzież być mogła myślę sobie – w koszu na pranie, w szafce łazienkowej, w pudle z pluszakami? Otóż nie – „mamo ona była tam gdzie być powinna – w szafce na rzeczy z robotyki”. Cóż, to faktycznie zaskakujące, w naszym domu jakaś rzecz była tam gdzie być powinna! Niesłychane! Też bym szybciej uznała, że w koszu na pranie. – uff jakimś cudem jesteśmy gotowi, no prawie, bo na bank, ktoś czegoś zapomniał i zaczyna szukać tego w popłochu. Tym razem chodzi o klucze. W końcu są. Możemy wyjść. Znaczy oni mogą – jedno do pracy, drugie do szkoły, trzecie do przedszkola, a czwarte do babci. Ja zostaje w progu nadal w piżamie i nadal na boso – takie urok pracy z domu. – rozpoczyna się mój czas na pracę czytaj bolesne podejmowanie decyzji pracować czy „coś ogarnąć w tym domu, bo przecież tak się nie da żyć”. Praca z domu ma swoje minusy. Godzinna „koniec pracy na tę chwilę” – to kiedy wypada zależy od tego ile mam akurat pracy – ale niezależnie od tego jaką godzinę w danym dniu pokaże zegarek, to jest to ten moment, w którym rozpoczynam rajd po dzieci. Na nogach rajd, bo nie chcę dokładać swojej samochodowej cegiełki do zanieczyszczenia powietrza. Poza tym te wszystkie kilometry, które robię do i z placówek, razem z tym wszystkim z czym się to wiąże, czyli targaniem tornistra, zakupów, zabawek, a także pchaniem wózka wypchanego rosłym człowiekiem lat jeden i pół oraz jego tobołami to mój fitness i moje ćwiczenia. Nie muszę bowiem chodzić na siłownie, bo chodzę po dzieci! Polecam – całoroczny karnet kosztuje 0 zł. Sprawę odbioru dzieci utrudnia nieco fakt, że przedszkole i szkoła są w tak bardzo przeciwnych kierunkach, że bardziej się nie da, ale szczęśliwie bardzo często jedna z babć mi pomaga to znaczy odbiera jedno z dzieci, a ja je tylko przejmuje gdzieś w drodze. Piszę o tym, bo czasem słyszę pytania o to jak ja sobie radzę z ogarnianiem trójki. Otóż radzę sobie w dużej mierze dzięki pomocy bliskich. Bo wiecie – czasem kiedy podziwiacie innych, że tak ogarniają, to pewnie nawet nie macie świadomości ile ogarniają dzięki pomocy. Oczywiście na pewno są tacy co ogarniają wszystko sami i w ogóle są mistrzami organizacji i życia rodzinnego, ale to na pewno nie ja. W każdym razie droga do domu nie jest krótka, a dodatkowo urozmaicamy ją czy to zakupami czy to zatrzymywaniem się na placu zabaw tudzież budowy celem podglądania koparki. Lubię jednak tę naszą długą drogę, bo wtedy jesteśmy skoncentrowani tylko na sobie i nie ma żadnych „przeszkadzaczy” więc mogę szczegółowo wypytać jak minął im dzień i pogadać o wszystkim, także kwiatkach w rodzaju: – A Kacper mówił, że jego rodzice też kupują Skodę. – Ale jak to też synu, przecież my nie kupujemy Skody? – No jak to nie, przecież kupujesz zawsze Skodę Oczyszczoną do ciasta! – … W końcu jednak docieramy do domu. Zwykle nie na długo, bo moje nadgorliwe starszaki potrzebują szofera, który ich podrzuci na zajęcia dodatkowe – i możecie mi wierzyć, to oni na nie nalegają, nie ja. Ja bym wolała nigdzie nie jeździć tylko siedzieć w domu i jeść ciastki, no ale oni mają zupełnie inną wizję wolnego popołudnia. Ich wizja prowadzi do tego, że przez 5 dni w tygodniu jedno z nas musi być szoferem. Słowo daję jak widzę artykuły o biednych dzieciach, które przez ambicje rodziców nie mają wolnego czasu to mi skręca trzewia. Bo o biednych rodzicach, którzy nie mają wolnego czasu przez ambicje dzieci to już nikt nie pomyśli! Nikt! A to przecież oni stoją na tych korytarzach i się nudzą – dzieci natomiast (przynajmniej nasze) się wybornie bawią. Tak to mniej więcej wygląda w dni „zwykłe”, ale przy trójce dzieci dość lawinowo rośnie prawdopodobieństwo, że nie będzie „zwyczajnie”, bo ktoś się rozchoruje, ktoś ma turniej, umówił się z koleżankami, w ostatniej chwili przypomniał sobie, że koniecznie na jutro musi mieć akcesoria dostępne w jednym sklepie w całym kraju albo ktoś sobie postanowił coś złamać. Ot obojczyk na przykład – jak Wiking ostatnio. I wtedy przestaje być zwyczajnie, a zaczyna być naprawdę ekstremalnie. Bo na przykład trzeba pójść na kontrolę do chirurga i spędzić z półtorarocznym dzieckiem, które ma jedną rękę i większą część tułowia unieruchomione opatrunkiem gipsowym, godziny na oczekiwaniu pod gabinetem. Tak, tak moi mili dobrze przeczytaliście – cztery i pół godziny. System bowiem działa tak, że wszyscy przychodzą na jedną godzinę, a potem przyjęcia są na zasadzie kto pierwszy ten lepszy, więc żeby oszukać system przychodzisz pół godziny przed otwarciem, ale okazuje się, że inni są lepsi w oszukiwaniu systemu i kiedy z dumą ze swego sprytu wymalowaną na licu wkraczasz do rejestracji to mina ci z miejsca rzednie, bo okazuje się, że przybyłeś tu jako osoba nr 43. Cóż – peszek! Ale co mi tam – ja mam nie dać rady? Pewnie, że dam – młody człowiek również. Przez te ponad 4 godziny zrobimy po szpitalnych korytarzach dystans maratonu (elastyczne boczki w pieluszce pomagają!), a kiedy w końcu o uda nam się opuścić ten milusi przybytek zdrowia – przemyka mi przez myśl „uff koniec wyzwań na dziś”. Okazuje się jednak, że myślenie to nie zawsze jest dobry pomysł, bo kiedy docieram z młodym do domu (starsi jeszcze u babci – tata po nich pojechał)… to nie możemy do niego wejść. Nasza najwyraźniej wybitnie wrażliwa na aurę furtka postanowiła sobie zamarznąć. Tak po prostu – bo mogła. A jak mogła to wzięła i zamarzła i nie da się otworzyć. Mamy więc do wyboru albo ogrzewać ją ciepłym oddechem i w międzyczasie marznąć albo… no właśnie. Przechodziliście kiedyś przez płot z zagipsowanym dzieckiem pod pachą? Cóż, ja już tak… 😉 Ha, chyba nawet Pampers nie spodziewał się tak ekstremalnego wyzwania! I nie, to nie jest historia wymyślona na potrzeby wpisu. Wszystko co przeczytaliście zdarzyło się naprawdę. Bo tak to już z dziećmi jest, że nawet zwykły, wydawałoby się nudny dzień, może stać się wyzwaniem, zmieniać z minuty na minutę i być tak wymagający, i emocjonalnie, i fizycznie, że wieczorem mamy ochotę paść jak dłudzy. W każdym razie ja przy mojej trójce mam tak często. Ale być może to dlatego, że jestem już w tym wieku, że często mnie „łupie w kręgosłupie” 😉 Zanim jednak padnę jak długa, to czeka nas jeszcze najmilsza część dnia – zasypanie. Miła, bo daje świadomość, że za chwilę mamy „wolne”, ale też miła, bo w gruncie rzeczy to są fajne chwile. To czytanie książek (nawet jeśli po raz 3192189 tej samej), to przytulanie. Ta świadomość, że przetrwaliśmy kolejny dzień. Jesteśmy razem, zdrowi, mamy gdzie mieszkać, w co się ubrać i co jeść. Mamy siebie. Tak przecież wygląda szczęście. Choć przyznaje, że kiedyś wyobrażałam sobie, że ma jednak nieco mniejsze wory pod oczami 😉
trojka dzieci jak sobie radzic