Nauka udowodniła, że dusza i tzw. istnienie po śmierci możliwe jest tylko w pamięci żyjącyh osobników(pamiętamy o zmarłych)(porównaj poglądy Sadyceuszy). Zamiast duszy posiadamy świadomość i samoświadomość, świadomość powstaje już w życiu płodowym w łonie matki i kształtuje się do około 30 roku życia(kora czołowa Kontemplacja miłości z Duchem Świętym cz.25 - dusza po śmierci/ dusza samobójcza/ wiara po śmierci. ⌛⌛⌛ Dusza po śmierci. Po śmierci dusza Rodzina jest dla Romów tak ważna, że nawet po śmierci członka swojej społeczności oddają mu cześć i szacunek. Umieranie, pochówek i żałoba opatrzone są wieloma przepisami i zakazami. 1 listopada wielu Romów biesiaduje w ten dzień na grobach bliskich, śpiewając, jedząc i pijąc alkohol. Ciało umiera, ale dusza nie. I słynne "21 gramów". Zdaniem naukowców nasza dusza po śmierci nadal istnieje. Duszą nazywają oni świadomość, która działa na poziomie kwantowym nawet po Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz. Ale zanim to nastąpi, ludzkie zwłoki muszą przejść szereg naturalnych procesów. W jaki sposób ciało ulega rozkłado Najpierw biegną do świętego Piotra. Ten czeka już z notesem. Spisuje imiona rąk, które biły, głodziły i wyrzucały z samochodów. Głaszcze potargane psie czupryny i mówi: – Niech każdy z was prosi, o co chce, a dostanie wszystko. Psy milkną na chwilę. Najodważniejszy zaczyna: – Najpierw chcę darowania win mojemu oprawcy W odróżnieniu bowiem od np. prawosławia, nie istnieje żaden kalendarz dotyczący wędrówki duszy po śmierci (wyznawcy prawosławia wierzą, że dusza przemieszcza się przez 40 dni, dopiero po tym czasie trafiając w miejsce, gdzie będzie oczekiwać na zbawienie). Czytaj też: Nekrologi - jak napisać nekrolog oCh7. Wiele osób interesuje się tym, co dzieje się z duszą człowieka po jego śmierci. Wiele religii twierdzi, że duch jest wieczny i niewidzialny. W chrześcijaństwie ważne daty to 3 dni, 9 dni, 40 dni po śmierci. Niosą pewne święte znaczenie. Po opuszczeniu ciała, dusza 40 dni po śmierci wciąż jest blisko związana ze światem żywych. Często zdarza się, że nawet po pogrzebie zmarłego w domu odczuwa się czyjąś niewidzialną obecność. Zwyczaj ten obejmuje także lustra, ponieważ brak własnego odbicia silnie wpływa na duszę. Niektóre wierzenia mówią, że może się w nich zagubić. Dlatego w okresie 40 dni po śmierci lustra w domu zmarłego należy zawiesić. W chrześcijaństwie ten zwyczaj jest uważany za przesąd. Według prawosławia dusza zmarłego przez pierwsze trzy dni cieszy się niemal całkowitą wolnością. Utrzymuje wiedzę z jej ziemskiego życia, a także wiele uczuć: uczucia, lęki, nadzieje, uczucie wstydu i pragnienie ukończenia niedokończonego biznesu. W tym momencie dusza może dowolnie być tam, gdzie chce. Uważa się, że przez pierwsze trzy dni duch znajduje się obok ciała lub bliskich osób lub w miejscach, które były drogie i ważne dla osoby w trakcie jego życia. Dlatego nie należy robić wielkich napadów złości i wylewać wielu łez. W końcu dusza nie jest jeszcze przyzwyczajona do nowego planu istnienia, a dodatkowe obciążenie psychiczne ze strony niepocieszanych krewnych tylko pogorszy jej stan. Po tym okresie duch traci swą wolność i zostaje przyjęty przez anioły na wyższe poziomy bytu. Dlatego w dniu trzecim konieczne jest zorganizowanie nabożeństwa żałobnego. Następnie dusza pokazuje, co jest uważane za raj, tak, że ma pomysł. Ona także spotyka się z Bogiem i duszami świętych i świętych. Tutaj duch rozpoczyna pierwszą udrękę z obawy przed wpadnięciem w wyższe poziomy bytu. Ta podróż trwa sześć dni. Dlatego też, dziewiątego dnia, zamawiają także requiem i trzymają kilwater. Dalsze początki walk. Reprezentują próby i przeszkody, w których nic nie zależy od samego ducha. W okresie 40 dni po śmierci ustala się, czy dusza człowieka będzie w piekle, czy w niebie, aż do Sądu Ostatecznego, gdzie zostanie podjęta ostateczna decyzja o jej losie. Podczas prób mierzy się stosunek pozytywnych i negatywnych działań, słów, a nawet myśli podczas ziemskiego istnienia. Po jego śmierci osoba nie jest już w stanie wpływać na nich. Ucisk to przede wszystkim debata sądowa pomiędzy aniołami i demonami, działająca odpowiednio jako prawnicy i prokuratorzy. Okres 40 dni po śmierci jest również ważny, ponieważ po przejściu ciężkich prób dusza schodzi na niższe płaszczyzny istnienia lub do piekła. Tam jest ukazana różnorodność okropności i udręk grzeszników. Pod koniec czterdziestego dnia duch ponownie pojawia się przed Bogiem, który decyduje o swoim losie przed Sądem Ostatecznym. Dlatego po czterdziestu dniach po śmierci usługa czuwania i nabożeństwa odbywa się po trzech i dziewięciu dniach. Czterdziesty dzień jest postrzegany przez chrześcijaństwo i inne religie jako kluczowy kamień milowy dla duszy, po czym ostatecznie traci swój związek ze światem żywych. Początek ziemskiej drogi człowieka rozpoczyna się w chwili jego narodzin. Narodziny dziecka są czymś ważnym, o wiele ważniejszym niż myślą ludzie. Na świat przychodzi nowy człowiek, dostaje na oczy zasłonę, która uniemożliwia mu widzenie przeszłego życia. Każde narodziny należy traktować jako dar Boży. Narodziny wiążą się z opieką nad dzieckiem, kłopotami, zmartwieniami, radościami, wszystkim co składa się na życie, poprzez które rodzice mają możliwość rozwijania własnego ducha. Życie na ziemi jeśli ma mieć jakikolwiek sens musi być naprawdę przeżyte. Człowiek powinien zasmakować wszystkich smaków; słodkich i gorzkich, by przy ich pomocy osiągnąć potrzebne ziemskie doświadczenie i duchową dojrzałość. Człowiek swoje życie musi kształtować sam, nie wolno mu zapominać, że żyje wewnątrz boskiego dzieła i sam jest jego częścią, musi więc odnaleźć swoje prawdziwe drogi i przebiec po ziemi w sposób sprawiedliwy, czysty, szlachetny, z wewnętrznym uczuciem - jak mogę wydźwignąć się jeszcze wyżej, jak mogę przyśpieszyć swój wzlot. Szlachetny człowiek odrzuci wszystkie nieczyste myśli, nie pozwoli wgnieść się w błoto, rozumie jaki ciężar odpowiedzialności spadnie na niego z powrotem w chwili następnego narodzenia. Życie człowieka jest dłuższe lub zupełnie krótkie, nigdy nie wiemy kiedy nasza ziemska wędrówka dobiegnie końca. Każdy kto się narodził wcześniej czy później będzie musiał umrzeć. Jakże wielu ludzi nawet nie chce dopuścić do siebie takiej myśli. Irytują się na samo słowo śmierć odsuwa je na jdalszy plan. Ale śmierci nie da się usunąć z życia na bok, jak byśmy ją chcieli obejść ona i tak jest cwańsza, dopadnie każdego z nas, jest procesem ziemskiego życia każdego człowieka. Ważne są narodziny człowieka, jego ziemskie doświadczenia, ale nie mniej ważna, a może jeszcze ważniejsza jest śmierć. Narodziny i śmierć - początek i koniec są ściśle połączone ponieważ jedno jest wynikiem drugiego. Boimy się śmierci, strach przed nią jak cień towarzyszy człowiekowi podczas ziemskiego bytu. Uciekanie przed tym faktem jest lekkomyślnością i na pewno nie pozwoli osiągnąć wewnętrznego spokoju. Ludzie wysoko rozwinięci duchowo nie obawiają się śmierci; wiedzą, że nic w tej sprawie nie mogą zmienić, działają w ten sposób, by ziemskie życie nie mogło im zaszkodzić w ich spotkaniu z Bogiem. Kto umiera w płomieniach miłości Boga lub w głębokim żalu za swoje złe postępowanie nie musi się obawiać przejścia na drugą stronę. Ziemska śmierć jest narodzinami po drugiej stronie. W godzinie odejścia człowieka z ziemi smucą się bliscy, tracą kochaną osobę, a po drugiej stronie radują się aniołowie z jej narodzin. Im bardziej człowiek wiąże się z życiem tym ciężej jest mu odejść, nie jest przygotowany na życie w zaświatach. Odłączenie się od jego sznura życia nie będzie dla niego łatwe, umieranie w boleści nigdy nie stworzy właściwego mostu ze świata gęstomaterialnego do subtelnego. Słabo rozpuszczający się sznur życia może zatrzymać go na długo przy ziemi. W odejściu z tego świata mocno przeszkadzają zmarłemu płacze i lamenty bliskich, którzy boleśnie rozpaczają. Skutek jest taki, że umierający zaczyna ponownie odczuwać swoje bóle, żal, których już pozbawił się w tej chwili. Gdy nadchodzi czas ponownego odłączenia się ten proces będzie dużo cięższy niż za pierwszym razem i może trwać kilka dni dłużej. Dusza opuszczająca w chwili śmierci ciało łączy się ze swoimi zmarłymi bliskimi - duszami, które czekają już na nią by ją poprowadzić nową drogą po drugiej stronie. Kilka dni temu byłam przy łóżku umierającego człowieka. Około 8 godzin wcześniej nim nastąpiła śmierć obserwowałam w tym samym szpitalnym pokoju dusze zmarłych, kochających go istot. Zauważyłam, że i on już je widzi, chociaż nie wspomniał ani jednym słowem bez przerwy patrzył w to miejsce i na zegar. Wiedziałam, że nadszedł ten czas aby pożegnał swoją ziemską rodzinę. Poprosiłam jego bliskich do pokoju. Obserwowałam jak z wielką świadomością żegna się z nimi, błogosławi ich i już całkowicie spokojny czekał na ten wielki moment, ostatni przystanek swojego życia - śmierć. Wiedział, że kurtyna życia spada, nie był zaskoczony i patrzył raz na swoją ziemską rodzinę, a drugi raz spoglądał w kierunku tych, którzy schowani dla świata żywych za niewidzialnym woalem cierpliwie czekali na niego. Spokojnie podał nam swoje ręce kiedy odmawialiśmy wspólną modlitwę; jego ostatnią w gronie rodziny. Pozostawali w wielkim bólu - bezradni i zagubieni nie mogli ciągle uwierzyć, że ktoś kogo tak bardzo kochają już od nich odchodzi. Choroba poczyniła zbyt wielkie spustoszenie, dalsze życie - sztuczne jego podtrzymywanie byłoby tylko wielkim cierpieniem dla wszystkich. Śmierć kogoś bliskiego to tylko chwilowe rozstanie, owszem bardzo bolesne, czasami nie można pokonać smutku z powodu utraty bliskiej osoby, a tym bardziej kiedy się ją bardzo kocha. Nie łatwo przyjąć do wiadomości samego faktu utraty kogoś bliskiego i jakże często idzie za tym bunt do samego Boga ... pytanie - dlaczego? Osoby pozostające łatwiej zniosą ten ciężar jeśli są wierzący, w tej samej chwili zbudują jeszcze większą więź z Bogiem i pogłębią więzi z bliskimi. Dusza, która jest niepotrzebnie trzymana blisko ziemi poprzez rozpacz bliskich może dotkliwie poczuć proces kremacji. Ponieważ rozpaczający nie pozwalają odejść duszy, nie rozpuści się w swoim czasie sznur życia połączony z ciałem fizycznym. Tylko świadome zachowania bliskich towarzyszących w tych chwilach, właściwe pożegnanie i odesłanie tej duszy na drugą stronę, wskazanie jej drogi w kierunku Światła wyzwoli duszę z gęstomaterialnej powłoki, rozpuści sznur i dusza poszybuje do nowego subtelnego życia. Nie rozpaczajmy jeśli ktoś już od nas odchodzi, tak w godzinie jego śmierci jak i potem, nie przywołujmy egoistycznie zmarłego ducha z powrotem, ponieważ takie postępowanie jest dla duszy okrutne i bezwzględne. Dojrzali ludzie wiedzą, że śmierć jest końcem istnienia na ziemi, ale dusza nadal żyje w innym życiu. Dojrzali umierający nie trzymają się kurczowo wszystkich środków powstrzymujących doczesne życie, śmierć nie jest dla nich dramatem. Rozumieją proces śmierci i przechodzenia z życia do życia. Gorzej z ateistami, nie wierzą w Boga ani w wieczne życie. W tej samej chwili kiedy rodzi się dziecko wiemy, że już jest skazane na śmierć. Życie bywa łatwiejsze lub cięższe - dojrzała natura odradza się jak wiosna bez względu na nasze ziemskie przeżywanie, odczuwanie. Narodziliśmy się w tym miejscu - na ziemi, procesy jakie w nas zachodzą podczas doczesnego życia będą miały wielki wpływ na życie wieczne. Mały odcinek drogi - życie, po której dusza musi przejść naradzając się jako człowiek ukształtuje ją i przybliży do Boga. WIECZNE ŻYCIE prawda schowana w naszym sercu ... muszę żyć, nie wolno się poddać póki nie zmażę setek bzdur, nie rozpuszczę lustra złudzeń. Świat daje mi szansę, życie odnajduje nadzieję wyrwania z własnego wnętrza własnych błędów ... zbliża się wieczna noc i słodka cisza, myśl zapisuje obrazy przeżytych wspomnień ... kiedy przebudzi się dusza jeszcze zagubiona wśród ognia gwiazd, zobaczy na straży anioła. Zdziwiona, Bóg bez zbędnych słów ubrał ją we własną miłość, już wie, gdzie ukryta jest prawda ... przebudziła się by znowu żyć! Vancouver 31 Oct 2008 WIESŁAWA Takie pytanie zaprząta umysły ludzi już od zarania dziejów człowieka. Wielu nominalnych chrześcijan wierzy w niebo i piekło. Hinduiści wierzą w reinkarnacje, a muzułmanie, że po sądzie Allach oceni życie każdego człowieka i skieruje do raju lub piekła. Odpowiedzi na pytanie co się dzieje z człowiekiem po śmierci, są tak różne, jak wierzenia, zwyczaje czy tradycja ludzi którzy jej udzielają. Większość z nich wyrażając swe poglądy zgadza się, że w człowieku znajduje się coś nieśmiertelnego, coś co żyje po jego śmierci. Prawie każda religia obiecująca egzystencję po śmierci opiera się na wierzeniu, że człowiek ma nieśmiertelną duszę. Jak narodziła się ta idea w człowieku? Można powiedzieć, że jej ojcem jest szatan, który zasiał w umysłach pierwszych ludzi taką myśl: „Na to rzekł wąż do kobiety: Na pewno nie umrzecie,” ( i dba przez cały czas, aby rozwijała się ona w ich umysłach. Nauka o nieśmiertelności duszy niewątpliwie sięga korzeniami do starożytnego Babilonu. Według Biblii założycielem Babilonu, Niniwy i innych był prawnuk Noego – Nimrod. „A Kusz zrodził Nimroda, który był pierwszym mocarzem na ziemi. Był on dzielnym myśliwym przed Panem. Dlatego mówi się: Dzielny myśliwy przed Panem jak Nimrod. A zaczątkiem jego królestwa był Babilon, Erech, Akkad i Kalne w kraju Synear. Z tego kraju wyruszył do Asyrii i zbudował Niniwę i Rechowot-Ir, i Kalach Oraz Resen, wielkie miasto między Niniwą a Kalach.” ( Z historii dowiadujemy się, że za budowniczego Babilonu uznawali Babilończycy boga Marduka. Niektórzy Bibliści uważają, że to Nimrod wyniesiony do rangi bóstwa. Spisana historia wykazuje, że kolebką nauki o nieśmiertelności duszy było powstałe po potopie miasto Babel – Babilon. Kiedy ludzie zaczęli wędrować po ziemi taka idea rozprzestrzeniała się wśród nowo powstałych narodów. „Cała ziemia miała jeden język i jednakowe słowa. Podczas swojej wędrówki ze wschodu znaleźli równinę w kraju Synear i tam się osiedlili. I mówili jeden do drugiego: Nuże, wyrabiajmy cegłę i wypalajmy ją w ogniu! I używali cegły zamiast kamienia, a smoły zamiast zaprawy. Potem rzekli: Nuże, zbudujmy sobie miasto i wieżę, której szczyt sięgałby aż do nieba, i uczyńmy sobie imię, abyśmy nie rozproszyli się po całej ziemi! Wtedy zstąpił Pan, aby zobaczyć miasto i wieżę, które budowali ludzie. I rzekł Pan: Oto jeden lud i wszyscy mają jeden język, a to dopiero początek ich dzieła. Teraz już dla nich nic nie będzie niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić. Przeto zstąpmy tam i pomieszajmy ich język, aby nikt nie rozumiał języka drugiego! I rozproszył ich Pan stamtąd po całej ziemi, i przestali budować miasto. Dlatego nazwano je Babel, bo tam pomieszał Pan język całej ziemi i rozproszył ich stamtąd po całej powierzchni ziemi.” ( W świecie cywilizowanym do grona pierwszych krzewicieli tej koncepcji można zaliczyć Sokratesa i Platona, którzy stworzyli z niej koncepcję filozoficzną. Wcześniej, znany grecki matematyk z VI w Pitagoras twierdził, że dusza jest nieśmiertelna i wędruje przez różne wcielenia. Jeszcze wcześniej Tales, też znany grecki filozof, uważał, że dusza istnieje nie tylko w ludziach, zwierzętach i roślinach, ale też np. w magnesie -ponieważ przenosi ona metale. Różne formy tej idei bardzo rozpowszechniały się w religiach całej wschodniej Azji – chociażby w hinduizmie czy buddyzmie. Zastanówmy się przez chwilę jak ta nauka pojawiła się w Judaizmie i chrześcijaństwie . W Encyklopedii Judaica możemy przeczytać: “W czasach biblijnych (czas spisywania ST) osobę traktowano jako całość. Nie oddzielano więc w wyraźny sposób duszy od ciała. W początkowym okresie Żydzi oczekiwali zmartwywstania umarłych, a zatem „odróżniano” je od wierzeń w nieśmiertelność duszy (…) Nauka o nieśmiertelności duszy została wprowadzona do judaizmu dopiero w okresie pobiblijnym.” Zapytamy zapewne – jak do tego doszło? W książce „Zarys Dziejów Religii” możemy przeczytać, że niemały wpływ na późniejsze różne myśli i ugrupowania w judaizmie miała wpływ religia perska (niewola babilońska i później). Z historii możemy się dowiedzieć, że kiedy w roku 332 Aleksander Wielki błyskawicznie podbija Bliski Wschód, Żydzi w Jerozolimie przyjęli go z otwartymi ramionami. Józef Flawiusz żydowski historyk z I w pisze, że pokazali mu nawet proroctwo Daniela, które dokładnie opisuje podboje „króla Grecji”. Hellenizacja szerzyła się w całym imperium, pomimo oporów miała wpływ na kulturę i religię żydowską. Niektórzy żydzi zaczęli zgłębiać myśl grecką, co przyczyniło się do pojawienia się pierwszych filozofów. Jednym z nich był Filon z Aleksandrii ( który czcił Platona i usiłował wyjaśnić judaizm językiem greckiej filozofii. Propagował on ideę duszy należącej do świata duchowego, życie w ciele miało być tylko „godnym pożałowania epizodem”. Niemały wpływ na życie i poglądy Żydów wywarł również Talmud – spisany zbiór prawa ustnego z komentarzami rabinów. Znajdowały się tam poglądy na dalsze istnienie duszy po śmierci, wspomina się o kontaktach żywych z umarłymi (Rosz Haszana 17, Szabbat 152 ,2). Późniejsza literatura kabalistyczna, nacechowana mistycyzmem naucza nawet o reinkarnacji. Na chrześcijaństwo wielki wpływ wywarło dwóch filozofów: Orygenes(ok. 185-252 n .e.) i Augustyn (354-430 To oni uznali, że dusza jest substancją duchową i stworzyli jej koncepcję filozoficzną. Orygenes był uczniem Klemensa Aleksandryjskiego („pierwszego Ojca Kościoła”), który otwarcie sięgnął po grecką tradycję dotyczącą duszy – możemy się o tym dowiedzieć z angielskiego wydania „Nowej Encyklopedii Katolickiej”. Ta sama encyklopedia pisze, że nauka o duszy głoszona przez Augustyna „dużo zawdzięcza neoplatonizmowi”. Czytałem pracę doktorską jednego z duchownych katolickich dostępną tylko duchowieństwu, gdzie autor wyraźnie stwierdza, że nauka o duszy nieśmiertelnej to wymysł filozofii pogańskiej. W okresie renesansu wróciło zainteresowanie Platonem. Reformacja w XVI stuleciu również nie wyprostowała nauki o duszy nieśmiertelnej . Czy otrzymamy odpowiedz na pytanie o życiu po śmierci ze strony nauki? Niektórzy naukowcy opierając się na relacjach o przeżyciach z pogranicza śmierci czy tych „poza ciałem” próbowali wysnuć jakieś teorie na temat życia po śmierci. Zdecydowana większość jednak nie potwierdza takiego stanu, gdyż nie da się go udowodnić w sposób naukowy. Artykuł pochodzi ze strony: Jest zwyczaj zamawiania Mszy św. lub specjalnych modlitw w ileś dni po śmierci. Skąd to się bierze? Czy te dni są szczególnie ważne? Msza św. w 30 dzień po śmierci, to praktyka wynikająca z tradycji katolickiej. Trzeci, dziewiąty i czterdziesty dzień po śmierci wiąże się z prawosławnymi wierzeniami o losach duszy i jej drodze, jaką pokonuje z doczesności do wieczności. W prawosławiu wierzy się, że dusza po opuszczeniu ciała przez dwa dni jest wolna i może odwiedzać miejsca, które były jej drogie za życia ziemskiego. Trzeciego dnia natomiast przechodzi przez legiony duchów złych, które zatrzymują ją i ujawniają przeróżne grzechy, do których przecież same ją nakłoniły. Stosownie do różnych doświadczeń, istnieje dwadzieścia takich zatrzymań, zwanych mytarstwami. Na każdym z nich rozliczany jest inny grzech; po pokonaniu jednej zapory dusza przechodzi do następnej. I wyłącznie po przejściu wszystkich, może kontynuować swoją drogę. Dzieje się to trzeciego dnia, dlatego wtedy należy się szczególnie za duszę modlić. Po pokonaniu mytarstw i oddaniu pokłonu samemu Bogu, dusza przez 37 dni odwiedza niebiańskie krainy i piekielne czeluści, jeszcze nie wiedząc gdzie pozostanie i dopiero 40 dnia wyznacza się jej miejsce przebywania, aż do zmartwychwstania umarłych. Ważny jest również dzień 9 po śmierci. Do tego dnia dusza poznaje raj, a w pozostałe dni - piekło. Dlatego też wskazane są szczególne modlitwy za duszę dziewiątego dnia. Tyle prawosławna tradycja. W katolickiej nauce o rzeczach ostatecznych nie mamy tak dokładnie "rozpisanego grafiku", co i którego dnia po śmierci dzieje się z duszą. Obca jest nam idea sądzenia nas przez duchy czyste (Aniołów) i upadłe (demony). Wiemy tylko, że po śmierci dusza staje przed Bożym Sądem szczegółowym, na którym widzi całe swoje życie, dobro i zło, które uczyniła, i zapada decyzja: niebo, piekło lub czyściec, dokąd dusza natychmiast się udaje. Tradycja odprawiania Mszy św. w 30 dzień po śmierci wydaje się mieć korzenie biblijne, bo przez 30 dni właśnie trwała żałoba Izraelitów po Mojżeszu. Być może jest to też jakieś nawiązanie do zwyczaju odprawiania Mszy gregoriańskich. Jest ich przecież 30 - po odprawieniu ostatniej dusza powinna przejść do nieba. Jeśli zaś nie odprawia się 30 Mszy św. gregoriańskich, to przynajmniej 30-dniowe modlitwy za zmarłego kończy się ofiarowaniem Mszy św. Stąd zapewne zwyczaj Mszy św. w 30 dzień po śmierci. Dlaczego warto się modlić za zmarłych? Jaki jest sens takich modlitw? To temat szeroki. Po pierwsze, zachęca nas do tego słowo Boże zawarte w Piśmie Świętym. Po drugie - Tradycja Kościoła i świadectwa osób świętych, którym objawiały się dusze czyśćcowe prosząc o modlitwę. One same pomóc już sobie nie mogą. Czas zdobywania zasług dla nieba, zdobywania świętości, skończył się wraz ze śmiercią. Pozostaje odpokutować za zło popełnione za życia i pokuta ta dokonuje się właśnie w czyśćcu. Jest to rodzaj długu, który trzeba spłacić. I tak jak w naszej rzeczywistości ktoś może spłacić czyjś dług, (wziąć choćby częściowo spłatę na siebie), tak samo my możemy pomóc spłacać długi zmarłych pokutujących w czyśćcu. Wyrównujemy za zło ich grzechów dobrem, które czynimy w ich intencji. Może to być dobry uczynek, modlitwa, post, a najbardziej - Ofiara Mszy św. Wyrównujemy w ten sposób "bilans" dobra i zła na świecie, naprawiamy naszym dobrem to, co zostało zepsute przez zło grzechów. Tak mniej więcej to działa... Liczba wyświetleń: 2197W Kościele katolickim nie brak głosów, by nieco zrewidować dogmat o istnieniu duszy nieśmiertelnej, którą ma posiadać każdy człowiek i która jest stwarzana bezpośrednio przez Boga. Sprawa duszy nieśmiertelnej bardzo dobrze pokazuje absurdy, w jakie uwikłane są kościoły chrześcijańskie i inne religie. A próby reformy tych wierzeń, to brnięcie z jednego fałszu w KOŚCIELNE NAUCZANIEW Kościele katolickim naucza się, że każdy człowiek posiada nieśmiertelną, niematerialną duszę, daną mu przez Boga. Jak można przeczytać w katechizmie, oddziela się ona od ciała w chwili śmierci i jest sądzona przez Boga. Jest to tzw. sąd szczegółowy, w efekcie którego dusza może być zbawiona, potępiona lub poddana pokucie w to nie wszystko. Przed końcem obecnego świata dusza „połączy się na nowo z ciałem”. Wtedy to wszyscy ludzie zmartwychwstaną na sąd ostateczny i będą sądzeni przez Jezusa Chrystusa. Jedni zostaną zbawieni, inni potępieni na zawsze. O tym wszystkim mówi „Katechizm Kościoła katolickiego”.Oto krótkie cytaty (pominięto lub skrócono liczne przypisy):„Kościół naucza, że każda dusza duchowa jest bezpośrednio stworzona przez Boga, nie jest ona rodziców – i jest nieśmiertelna (por. Sobór Laterański V, 1513 r.), nie ginie więc po jej oddzieleniu się od ciała w chwili śmierci i połączy się na nowo z ciałem w chwili ostatecznego zmartwychwstania” (pkt 366).„Co to znaczy zmartwychwstać? W śmierci, będącej , podczas gdy jego dusza idzie na spotkanie z Bogiem, chociaż trwa w oczekiwaniu na ponowne zjednoczenie ze swoim uwielbionym ciałem. Bóg w swojej wszechmocy przywróci ostatecznie naszym ciałom niezniszczalne życie, jednocząc je z naszymi duszami” (pkt 997).„Kto zmartwychwstanie? Wszyscy ludzie, którzy umarli” (998). „Kiedy? W sposób definitywny »w dniu ostatecznym« (J 6,40); »na końcu świata« (Sobór Watykański II)” (pkt 1001).Nie jest to podawane jako alegorie czy przenośnie. Ma to być rozumiane dosłownie i katolicy powinni w to wszystko w istnienie duszy nieśmiertelnej oraz w zmartwychwstanie wszystkich ludzi na sąd ostateczny (tzw. zmartwychwstanie ciał), to w Kościele katolickim bardzo ważne dogmaty. Dogmat o zmartwychwstaniu wszystkich ludzi na sąd ostateczny ogłosił Sobór Laterański IV w 1215 r. Sobór we Florencji w 1439 r. ogłosił dogmat o piekle i czyśćcu. Zaś dogmat o duszy nieśmiertelnej, bezpośrednio stwarzanej przez Boga, został ogłoszony przez piąty sobór laterański w 1513 r. Dogmaty te były wielokrotnie potwierdzane przez inne sobory i encykliki są dogmaty w Kościele katolickim? Czy można je zmieniać?Dogmaty to ustalone przez Kościół podstawowe zasady wiary, ogłaszane przez sobory, encykliki papieskie i najważniejsze dokumenty kościelne. W rozumieniu Kościoła dogmaty są prawdami objawionymi przez Boga, wiara w nie ma moc zbawczą, a odstępstwa są ma oficjalnego pełnego wykazu dogmatów, ale co do podstawowego kanonu dogmatów panuje duża zgoda. Na pewno dogmatami są wymienione przed chwilą postanowienia dawnych soborów dotyczące duszy nieśmiertelnej i zmartwychwstania na sąd Kościele przyjmuje się tradycyjnie, że dogmaty są niezmienne i należy w nie wierzyć dosłownie. Jak można sądzić na podstawie wypowiedzi teologów, możliwe jest jedynie uściślanie dogmatów, ale żaden teolog czy katolik nie może ich interpretować samodzielnie, ani wierzyć „po swojemu” czy wybiórczo. W wypowiedziach teologów ostrzega się często przed pokusą zmieniania dogmatów pod płaszczykiem ich interpretacji czy konserwatywne, przeciwne zmianom stanowisko wyraża na przykład ks. prof. Jacek Salij, wieloletni kierownik Katedry Teologii Dogmatycznej na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Ks. prof. Salij pisze: „przyjmuję w całości i bez zastrzeżeń tradycyjną ortodoksję katolicką, również dogmaty o czyśćcu, o dziewictwie Maryi i o zmartwychwstaniu ciał. (…) Przy czym dogmaty katolickie rozumiem dosłownie. Próby odejścia od dosłowności chcę nazywać po imieniu: nie jest to żadna reinterpretacja, tylko przeinaczanie”. Salij wyraża tu stanowisko obowiązujące obecnie w REFORMATORZY CHRZEŚCIJAŃSTWAW Kościele katolickim pojawia się tendencja, by odpuścić sobie dogmaty na rzecz głębszego przeżywania wiary. Przed drugim soborem watykańskim (1962-1965) spodziewano się nierzadko przyjęcia bardziej otwartego stanowiska. Ale ani na soborze, ani później, w dogmatyce katolickiej żadna odwilż nie nastąpiła. Narasta tylko hipokryzja. Pozornie wierzy się w dogmatyczne formuły, ale – jak przyznają także zwolennicy dogmatyzmu – patrzy się na nie przez palce, nie traktuje powiem o udanych i nieudanych współczesnych próbach zreformowania wierzeń chrześcijańskich (będą to oczywiście tylko przykłady, sygnały, a nie pełniejszy przegląd, niemożliwy w krótkim artykule).Protestanci: W wielu kościołach protestanckich (pomijając kościoły fundamentalistyczne) wzięła wyraźnie górę tendencja do rewizji tradycyjnych wierzeń i kościelnego prawa. Już w okresie międzywojennym popularność zyskiwała idea demitologizacji chrześcijaństwa, którą głosił wpływowy teolog Rudolf Bultmann (1887-1976). Był to program oczyszczania chrześcijaństwa z tradycyjnych mitów liberalnych nurtach protestantyzmu Pismo Święte nie jest już traktowane jako źródło zasad wiary i chrześcijańskiego życia. Np. od protestantów można usłyszeć, że „Nowy testament” akceptuje niewolnictwo (to fakt, zalecano jedynie dobre traktowanie niewolników, zaś niewolnikom nakazywano posłuszeństwo). Gdyby więc wzorować się na „Nowym testamencie” i pierwotnym chrześcijaństwie, trzeba by moralnie akceptować niewolnictwo. Ale pół biedy z zasad przyjętych w pierwotnym chrześcijaństwie, do dziś obowiązujących w Kościele katolickim i wielu innych, kobiety nie mogą pełnić żadnych głównych funkcji kościelnych. Obecnie w wielu liberalnych kościołach protestanckich kobiety mogą sprawować – i sprawują – nawet najwyższe „Nowym testamencie” daje o sobie negatywne nastawienie do homoseksualizmu. Dziś w wielu liberalnych kościołach protestanckich błogosławi się i uznaje małżeństwa W Kościele katolickim najdonioślejszą próbą odejścia od dogmatycznego nauczania był tzw. katechizm holenderski, ogłoszony w 1966 r. w Kościele katolickim w Holandii („Nowy katechizm. Wiara katolicka dla dorosłych”). Warto sprawę tę przypomnieć. Była to po Soborze Watykańskim II decydująca próba sił między katolickimi reformatorami a holenderski zyskał dużą popularność wśród katolików w krajach zachodnich i był tłumaczony na wiele języków. Szybko jednak wzbudził olbrzymi opór ze strony konserwatywnych biskupów, świeckich tradycjonalistów i holenderski zawierał wszystko to, co stanowi kanon religii chrześcijańskiej. W tym znaczeniu był wręcz konserwatywny. Nie zawierał żadnych rewelacji, ani doktrynalnych „nowinek”.Natomiast różnił się tym od dotychczasowych katechizmów, że nie powtarzał ściśle kościelnych dogmatów i „prawd” wiary. Nie podawał ich apodyktycznie do wierzenia. Przedstawiał religijne treści poddając je jakby pod rozwagę, a nie do przyjęcia pod groźbą potępienia. Był napisany mniej dogmatycznym i nieco bardziej znośnym było dla watykańskich władz Kościoła i katolickich konserwatystów nie do powołał komisję złożoną z kardynałów. W 1967 r. komisja wydała orzeczenie uznające katechizm holenderski za sprzeczny z doktryną Kościoła. Zarzuty przedstawiono w dziesięciu zwięzłych punktach. Pierwszy punkt dotyczył aniołów i dusz ludzkich: „Konieczne jest, aby Katechizm nauczał, że Bóg oprócz tego widzialnego świata, w którym żyjemy, stworzył także królestwo czystych duchów, które nazywamy Aniołami. Ponadto powinno być wyraźnie stwierdzone, że poszczególne dusze ludzkie, ponieważ są duchowe, są stworzone bezpośrednio przez Boga” (4). Zdania te zawierały wiele odsyłaczy do materiałów drugiego soboru watykańskiego, a w przypadku duszy także do encykliki Humani generis Piusa pozostałych punktach wytknięto katechizmowi, że nie potwierdza jasno doktryny Kościoła w kwestiach grzechu pierworodnego, dziewiczego poczęcia Jezusa, niepokalanego poczęcia Marii, rzeczywistej obecności Chrystusa w eucharystii, śmierci Jezusa na krzyżu za grzechy ludzi, roli kapłaństwa, nieomylności Kościoła i żądała powtórzenia w katechizmie drętwych, dogmatycznych fragmentów z materiałów soborowych i encyklik. I mogę powiedzieć, że taki drętwy, bezduszny, dogmatyczny charakter ma obowiązujący obecnie katechizm, ogłoszony przez Jana Pawła II w 1992 r. Z punktu widzenia ateisty to dobrze, bowiem zniechęca do Kościoła i efekcie krytyki katechizm holenderski, zyskujący popularność w wielu krajach, został usunięty w cień. Podjęto decyzję o przygotowaniu nowego ogólnokościelnego katechizmu. Rzecz się ślimaczyła, ale stało Paweł II powołał w 1986 r. Komisję ds. Katechizmu. Na jej czele stanął szef watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary kardynał Joseph Ratzinger, późniejszy papież Benedykt XVI. To z całą pewnością teolog zastygły w konserwatyzmie i Jan Paweł II, jak i Ratzinger, stawiali przed sobą zadanie powstrzymania zmian w Kościele, zarówno w dziedzinie kościelnej doktryny, jak i funkcjonowania Kościoła. Jan Paweł II, godząc się na stawianie mu za życia pomników, symbolicznie postawił na katolicyzm pozorów, świątków, kapliczek, rytuałów, celebry, plus religijne spektakle w rodzaju papieskich podróży i powierzchownego „ocieplania” wizerunku papieża (papieskie kremówki).Katechizm ogłoszony przez Jana Pawła II w 1992 r. jest nieznośnym teologicznym gniotem, napisanym nieskładnym językiem. Jeżeli jacyś katolicy liczyli, że będzie to katechizm „z ludzką twarzą”, to się zawiedli. Katechizm idzie w kierunku odwrotnym niż katechizm holenderski. Jest apodyktyczny, traktuje wiernych jak przysłowiowe owieczki i baranki, podając z wysokości bożego objawienia dokładnie, w co mają wierzyć. W kwestii duszy nieśmiertelnej katechizm Jana Pawła II powtarza mity, wyobrażenia i dogmaty ustalone na średniowiecznych soborach (cytowałem je już wcześniej). Wraz z jego ogłoszeniem przez papieża, katechizm holenderski ostatecznie stracił ważność w jeszcze dodam. Autorzy katechizmu popełniają wymieniany w tymże katechizmie grzech pychy. Przypisują sobie i temu, co napisali, nadprzyrodzony, boski charakter. Nikt władzom Kościoła nie nadał nadludzkiego statusu. Sami go sobie nadali. Są takimi samymi ludźmi jak inni, co widać aż nadto dobrze, a stroją się w boską sakrę, świętość. To właśnie grzech pychy z blaskiem przez Jana Pawła II watykańskiego katechizmu w 1992 r. oznacza punkt zwrotny we współczesnej historii Kościoła katolickiego. Padła ostatecznie szansa na doktrynalne zmiany w Kościele. Kościół przyjął konserwatywną, dogmatyczną, pełną hipokryzji, obłudy, linię rozwoju. Trwa ona do dziś. Papież Franciszek zmienia niewiele – stara się ograniczyć najbardziej rażące zło w kościelnej praktyce, jak np. tradycyjne tolerowanie seksualnego wykorzystywania dzieci przez księży. Ale już za te skromne próby jest przez kler nagminnie odsądzany od czci i wiary. Jasne stało się, że Kościół to przysłowiowy beton. Nie da się go zreformować, ale na szczęście można porzucić. Tak też zaczęło robić coraz więcej katolików. Kościół w krajach zachodnich tracił i traci wiernych. Nie ma żadnego „odrodzenia religijnego” w DUSZA W PIŚMIE ŚWIĘTYMKatolicy, którzy chcieliby zmienić kościelne nauczanie o duszy, twierdzą często, że Pismo Święte nie zawiera pojęcia duszy nieśmiertelnej. Tak głoszą również np. świadkowie Jehowy i niektóre inne wyznania chrześcijańskie. Nie mają chyba mówi „Stary testament”? Oto w najstarszej części „Biblii”, w „Księdze rodzaju”, czytamy: „A gdy Abraham dożył lat stu siedemdziesięciu pięciu, zbliżył się kres jego życia i zmarł (…) i połączył się ze swoimi przodkami” (Rdz 25,7-8). Podobnie o Jakubie: „wyzionął ducha i został przyłączony do swoich przodków” (Rdz 49, 33). Nie idzie tu o miejsce pochówku, tylko o bliżej nieokreśloną krainę zmarłych. Oto Jakub mówi: „Już w smutku zejdę za synem moim do Szeolu” (Rdz 37, 35).W „Starym testamencie” występuje pojęcie szeolu jako krainy zmarłych, przypominającej hades z mitów greckich. W greckim tłumaczeniu „Biblii” (Septuaginta), pochodzącym z III-II w. starej ery, hebrajskie słowo szeol jest tłumaczone jako hades. Także w „Nowym testamencie”, spisanym po grecku, kilkakrotnie wymieniany jest literalnie „hades” jako miejsce pobytu ludzkich dusz po śmierci ciała (w tłumaczeniach używa się zwykle innego słowa niż hades, co jest kamuflażem).„Stary testament” zna też pojęcie refaim – to właśnie nieśmiertelna pozostałość człowieka, trafiająca do szeolu, czyli krainy zmarłych przypominającej hades. Refaim to dusza występująca w bardzo prymitywnej w jakąś postać duszy nieśmiertelnej i „życia po śmierci” była wówczas powszechna na Bliskim Wschodzie. I nic dziwnego, że znajdowała wyraz także w „Starym testamencie”. W najbardziej chyba rozbudowanej postaci występowała w Egipcie (w szerokim obiegu była tam tzw. „Księga umarłych”). Wśród Izraelitów, jak sądzić można na podstawie najstarszych ksiąg „Biblii”, wiara ta występowała w postaci prymitywnych ludowych wyobrażeń. Z czasem została nieco wzbogacona (o czym za chwilę). Nie można powiedzieć, że „Stary testament” nie zawiera pojęcia duszy jest jednak, że w księgach „Starego testamentu” wiara w duszę nieśmiertelną i „życie po śmierci” odgrywała niewielką rolę. Głównym tematem Starego Testamentu jest idea przymierza boga Jahwe z Izraelitami (idea „narodu wybranego”, którym mieli być Izraelici). „Stary testament” miał przede wszystkim wspomagać Izraelitów i w ciężkich czasach głosił im nadzieję na niepodległość i wielkość na obietnica zbawienia po śmierci stała się wręcz głównym tematem chrześcijaństwa. „Ewangelie” i „Nowy testament” miały dawać nadzieję wiecznego życia i zbawienia tym, którzy uwierzą w Jezusa wygląda dusza nieśmiertelna w nowszych księgach „Starego testamentu”?Księgi „Starego testamentu” powstawały na przestrzeni wielu wieków (od XII do II w. starej ery, kiedy to powstała „Księga mądrości”). O ile w najdawniejszych księgach „życie po śmierci” i dusza nieśmiertelna występują w bardzo prymitywnej postaci, to w późniejszych zostały znacznie urozmaicone. Przypuszczalnie stało się to pod wpływem kultury greckiej. Przetłumaczenie ksiąg hebrajskich na język grecki w III-II w. starej ery, wskazuje na silne kontakty kulturowe żydowsko-greckie. Pośredniczyli w tym Żydzi zamieszkujący w Aleksandrii w Egipcie. Miasto to stawało się ważnym ośrodkiem kultury żydowskiej i greckiej, wierzenia znalazły wyraz w szczególności w niektórych psalmach i w „Księdze mądrości”, napisanej po grecku w II w. starej ery, przypuszczalnie przez zhellenizowanego Izraelitę (czas jej powstania ustalono na podstawie stylu języka; w tradycji chrześcijańskiej przypisywana jest królowi Salomonowi, ale to ewidentna legenda).„Księga mądrości” nie została uznana za kanoniczną przez Żydów i wyznania protestanckie. Ale w Kościele katolickim – podkreślmy – jest uznawana za równoprawną z innymi księgami kanonicznymi i bardzo w tych późniejszych księgach wypowiedzi dotyczące wprost duszy nieśmiertelnej są bardzo rzadkie i niejasne. Ale mamy tam rzeczy ksiąg najdawniejszych w szeolu po śmierci przebywa refaim (taka bardzo prymitywna dusza). Natomiast w niektórych psalmach i pieśniach „Księgi mądrości” pojawia się dusza nieśmiertelna określana najczęściej hebrajskim słowem nefesz. To dusza myśląca, w pełni władz umysłowych i o ile w dawnych księgach dusze wszystkich ludzi – bogobojnych i złych – żyją w szeolu w tych samych nie najlepszych warunkach, to według ksiąg późniejszych ich los jest różny. Sprawiedliwi mają się dobrze i mogą mieć nadzieję na zbawienie. Zaś niesprawiedliwi mają się źle i to koncepcję Platona (V-IV w. starej ery). Według Platona dusze ludzi zasłużonych, niczym się nie wyróżniających oraz złych przebywają w hadesie w odmiennych też przypomnieć, że w pismach Platona mamy przedstawioną scenę sądu nad duszami. Sąd odbywa się na pięknej łące. Dusze stają przed sądem „natychmiast po śmierci każdego” (6). Dusze ludzi dobrych wędrują do góry do rajskiej krainy; złych do Tartaru, tj. do ponurej części hadesu. Najwięksi winowajcy mają tam przebywać na zawsze, inni tylko przez pewien „Księgę mądrości” i psalmy: „A dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju” (Mdr 3, 1-3).W niektórych psalmach pojawia się koncepcja zbawienia, wiecznego życia u boku Boga. Oto psalmista w poetyckich słowach zwraca się do Boga: „Bo nie zostawisz mojej duszy w Szeolu i nie dozwolisz, by wierny tobie doznał skażenia. Ukażesz mi ścieżkę życia, pełnię radości u Ciebie, rozkosze na wieki po Twojej prawicy” (Ps 16,10-11).W innym psalmie czytamy: „Bóg wyzwoli moją duszę z mocy szeolu, bo mię zabierze” (Ps 49,16). Zaś dusze ludzi złych mają pozostać na wieki w ponurym mówi się tu o duszach nieśmiertelnych, które przebywają w szeolu/hadesie i mogą nawet spodziewać się zbawiania. Temat duszy nieśmiertelnej i „życia po śmierci” zajmuje jednak w „Starym testamencie” bardzo mało CO MÓWI „NOWY TESTAMENT”Również „Nowy testament” bardzo mało mówi wprost o duszy nieśmiertelnej i stwarza niejasności. Stąd też mamy dawniej i dziś sprzeczne interpretacje. Trzeba o nich powiedzieć. Można przy okazji zobaczyć, jak nieokiełznana jest zdolność ludzi do tworzenia mitów religijnych. Gorzej jest być może z wiarą w te interpretacji przyjmowanej przez niektóre wyznania chrześcijańskie, w tym przez świadków Jehowy, człowiek nie posiada duszy nieśmiertelnej. Jego ciało umiera, duszy nie ma, ale przed końcem świata wszyscy ludzie mocą bożą zmartwychwstaną cieleśnie na sąd ostateczny. Po osądzeniu jedni będą zbawieni i będą żyć wiecznie. Inni będą potępieni, skazani na wieczne męki albo unicestwieni (różnie się twierdzi). W tej interpretacji dusza nieśmiertelna nie jest konieczna, by żyć wiecznie. Po prostu ludzie mocą bożą zmartwychwstaną cieleśnie przed końcem świata i przynajmniej niektórzy będą mogli żyć innej interpretacji, do której jesteśmy przyzwyczajeni, ma być inaczej. Każdy człowiek posiada niematerialną duszę nieśmiertelną. Po śmierci ciała dusza wędruje na sąd boży i następnie trafia do nieba, piekła lub czyśćca. Zaś przed końcem świata wszyscy ludzie zmartwychwstaną cieleśnie na sąd ostateczny i będą ostatecznie potępieni lub zbawieni. Idzie tu, tak jak w poprzedniej interpretacji, o ludzi żywych cieleśnie, a nie o postacie sądu bożego przed końcem świata, na który mają zmartwychwstać wszyscy umarli, opiera się na dowolnych interpretacjach proroctw zawartych w „Starym testamencie”. Proroctwa te – a także obrazy sądu ostatecznego w „Nowym testamencie” – podawane są w stylistyce obłędnych wizji. Proroczych majaków jest w „Biblii” bardzo dużo. Podam tylko jeden przykład. Mówiąc o sądzie ostatecznym, katechizm odsyła do „Księgi Daniela”. Wielki starotestamentowy prorok Daniel mówi tam: „Ujrzałem swoją wizję w nocy. (…) Cztery ogromne bestie wyszły z morza, a jedna różniła się od drugiej. Pierwsza podobna była do lwa i miała skrzydła orle. Patrzałem, a oto wyrwano jej skrzydła …” itp (Dn 7).Obecnie, z obawy przed ośmieszeniem proroctw i sądu ostatecznego, obłędny charakter tych wizji jest pomijany. Ale pomysł sądu bożego i zmartwychwstania ciał jest do dziś uznawany w judaizmie i chrześcijaństwie. Można nie dziwić się, że obłędne wizje znajdują się w starożytnych księgach. Trzeba się dziwić, że każe się wiernym w te proroctwa wierzyć także dziś. W katolicyzmie na ich podstawie ukuto jeden z głównych dogmatów – dogmat o zmartwychwstaniu ciał na sąd chcieliby obłędne majaki proroków potraktować jako literacką stylistykę i alegorię, odrzucając także sam pomysł sądu ostatecznego i zmartwychwstania ciał. Literacka forma proroctw, forma obłędnych wizji, nawet w oczach osób religijnych podważa ich merytoryczną wiarygodność i rzecz bardzo ważna. W „Nowym testamencie” często nie jest jasne, czy dana wypowiedź, wskazująca na życie po śmierci, dotyczy okresu bezpośrednio po śmierci cielesnej człowieka, czy też dopiero okresu po sądzie ostatecznym i końcu świata. A to są dwie różne Jezus mówi: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki” (J 11, 25-26). I w innym miejscu: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeśli kto zachowa moją naukę, nie zazna śmierci na wieki” (J 8,51).Wypowiedzi te zdają się dotyczyć życia wiecznego po sądzie ostatecznym i końcu świata, a nie zaraz po śmierci. Niejasności dają asumpt poglądowi, że „Nowy testament” nie zawiera pojęcia duszy nieśmiertelnej i nie ma potrzeby w jej istnienie wierzyć. Interpretacja ta nie opiera się jednak na mocnych pogląd przeciwny, uznawany w Kościele katolickim, również nie ma podstaw mocnych. Na jego rzecz przemawiają następujące poszlaki (ale tylko poszlaki!):1. Jak już pisałem, w „Nowym testamencie” kilkakrotnie użyto greckiego słowa hades, gdzie według ówczesnych pojęć dusze ludzkie trafiają bezpośrednio po śmierci. Natomiast jeżeli pada słowo gehenna, to może ono dotyczyć okresu po sądzie ostatecznym i końcu Św. Paweł w liście do wiernych pisze: “Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle” (1Tes 5,23). Wygląda na to, że człowiek ma jednak duszę Z dość długiej przypowieści Jezusa o bogaczu i Łazarzu wynika niedwuznacznie, że po śmierci bogacz przebywa w hadesie, gdzie cierpi (w „Biblii tysiąclecia” „hades” przetłumaczono jako „otchłań”), zaś Łazarz doznaje pociechy (Łk 16,19-31).4. Pozostaje jeszcze argument „z judaizmu”. Wiele wskazuje, że w czasach Jezusa i powstawania tekstów „Nowego testamentu” Żydzi dość powszechnie wierzyli w duszę nieśmiertelną, a nie tylko w zmartwychwstanie ciał na sąd ostateczny i życie wieczne po końcu świata. Można przyjąć, że także dla autorów „Nowego testamentu” istnienie duszy nieśmiertelnej było oczywistością. Dlatego o duszy nie to możliwe, ale nie ma pewności. Zważywszy, że dusza nieśmiertelna to jednak rzecz ważna, daleko idąca wstrzemięźliwość w pisaniu o niej jest zaskakująca. A może nie wierzono zbyt głęboko?W czasach Jezusa w nieśmiertelność duszy, a nie tylko w zmartwychwstanie ciał z grobów, mieli wierzyć faryzeusze, o których często wspomina „Nowy testament”. Było to wpływowe żydowskie stronnictwo religijno-polityczne, kierowane przez kapłanów, kształtujące religijność Żydów i dominujące w Sanhedrynie (najwyższym żydowskim organie religijnym).Wiara w duszę nieśmiertelną i zmartwychwstanie ciał nie była jednak wśród Żydów w czasach Jezusa powszechna i niekwestionowana. Inne wpływowe stronnictwo, saduceusze, zaprzeczało zarówno zmartwychwstaniu ciał, jak i istnieniu duszy nieśmiertelnej. Saduceusze byli skupieni wokół kapłańskiego rodu Sadoka. Wspomina o nich także „Nowy testament”: „W owym dniu przyszli do Niego saduceusze, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania…” (Mt 22,23). Saduceusze i faryzeusze konkurowali ze sobą i polemizowali w sprawach religijnych i saduceuszy zanikło po zburzeniu Świątyni Jerozolimskiej przez Rzymian w 70 r. W późniejszym judaizmie rabinicznym byli uznawani za heretyków. W judaizmie, obok wiary w zmartwychwstanie ciał, zapanowało przekonanie, że jakaś postać duszy nieśmiertelnej istnieje bezpośrednio po śmierci jedna bardzo ważna kwestia związana z dogmatem o duszy nieśmiertelnej. W Piśmie Świętym nigdzie nie mówi się, że Bóg bezpośrednio stwarza każdemu człowiekowi duszę. Nie wynika to też w żaden sposób pośrednio z treści Pisma Świętego. A jest to kwestia bardzo w dogmatyce katolickiej eksponowana. „Katechizm” jasno stwierdza, że „każda dusza duchowa jest bezpośrednio stworzona przez Boga, nie jest ona rodziców”. Stwierdzenie to z całą pewnością nie ma podstaw w Piśmie DLACZEGO LUDZIE WIERZĄ W „ŻYCIE PO ŚMIERCI”?Dlaczego ludzie stworzyli przedziwne mity i fantazje o „życiu po śmierci” i duszy nieśmiertelnej? Dlaczego tak wielu ludzi chce także dziś wierzyć w życie wieczne? W istnienie duszy nieśmiertelnej? Dlaczego być może świadomie samooszukują się? Jak można na te pytania odpowiedzieć?Na istnienie duszy nieśmiertelnej i „życia po śmierci” nie ma najmniejszych dowodów, spełniających elementarne kryteria obowiązujące w badaniach naukowych. Oznacza to, że muszą istnieć ważkie motywy tej wiary. Jakie?Człowiek, tak jak inne gatunki zwierząt, posiada ukształtowane ewolucyjnie pragnienie życia. To silny popęd, oddziałujący na psychikę i fizjologię organizmu. Jeżeli tego pragnienia człowiek by nie miał, to przynajmniej w obecnej postaci gatunek ludzki już dawno by wymarł albo w ogóle nie życia sprawia, że człowiek chciałby nie umierać, chciałby żyć wiecznie. To pragnienie to swoisty „popyt”, zapotrzebowanie – i mity o życiu po śmierci stanowią na ten popyt odpowiedź. Bo jak jest popyt, to zwykle znajduje się też podaż, czyli produkt, towar, który ten popyt zaspokaja. Producentami są od najdawniejszych czasów czarownicy, kapłani, prorocy, ludzie nawiedzeni i oszuści, często w jednej i tej samej aparat, księża, biskupi, żyją z tego ludzkiego pragnienia nieśmiertelności od wieków. Można powiedzieć, że żyją ze sprzedawania złudzeń. Na ile sami wierzą, tego nie jesteśmy w stanie powiedzieć. Sądząc po owocach, brak wiary jest dość ludzi nie stać na to, by obietnicy życia wiecznego nie kupować? Dlaczego nie mają dość krytycyzmu?Ludzie różnią się znacznie między sobą pod każdym względem – różnią się zdrowiem, talentami, psychiką. To elementarna wiedza o człowieku. Różnią się też łatwowiernością i zdolnością do ulegania złudnym nadziejom na życie wieczne. Jedni wierzą łatwo, inni z trudem, jeszcze inni wcale. Posiadają też zróżnicowaną zdolność samooszukiwania się. Mogą przy tym niezupełnie w życie wieczne wierzyć, mieć wątpliwości, ale dla świętego spokoju wierzyć lub udawać, że wierzą. Obecnie w wielu krajach rośnie liczba religia jest człowiekowi do życia niezbędna? Czy brak wiary w życie po śmierci jest nieszczęściem? Na pewno nie. Człowiek, istota biologiczna z krwi i kości, posiada w sobie dość motywacji, by żyć bez religijnych złudzeń. Można powiedzieć, że pragnienie nieśmiertelności jest słabsze i wtórne wobec bieżącego pragnienia Alvert Jann Źródło: „Biblia tysiąclecia”, Wydawnictwo Pallottinum, „Katechizm Kościoła Katolickiego”, „A New Catechism: The Catolic Faith for Adults”, „Deklaracja komisji kardynałów o »Nowym katechizmie«”, Ks. prof. J. Sali „Dlaczego kocham dogmaty?”,

dusza po śmierci 40 dni